John Gotti – „Teflonowy Don”

for. John Gotti podczas procesu, materiały prasowe 
0 19 463

John Gotti  urodził się w Nowym Jorku, 27 października 1940 roku. Był piątym dzieckiem z trzynaściorga rodzeństwa. Jego przodkowie byli imigrantami, którzy do Stanów Zjednoczonych wyjechali z okolic Neapolu. John jako dziecko wychowywał się w biedzie. Jego ojciec zarabiał niewiele a ponadto pozwalał sobie na hazard.

Jego ubogie dzieciństwo i niespodziewane wejście na szczyt, mogą tłumaczyć zachowanie Gottiego w czasie kiedy został już bossem.

W wieku 16 lat porzucił szkołę, zabierając pieniądze, które zbierał jako skarbnik. Zaczął podejmować się tymczasowych zajęć. Od kilku lat jednak, związany był z ulicznymi gangami, które kontrolowali lokalni mafiosi. Już wtedy wyrastał na charyzmatycznego lidera.

W wieku 17 lat otrzymał wyrok w zawieszeniu, za kradzież. Stał się częstym bywalcem mafijnych klubów, zlokalizowanych we włoskich dzielnicach. Imponowało mu z jakim szacunkiem, odnosili się do mafiosów przeciętni ludzie. Sam zaczął  wykonywać drobne zlecenia dla miejscowych gangsterów. Trafił pod skrzydła Carmaina Fatico, który był kapitanem mafijnej rodziny Gambino.

W 1962 roku poślubił swoją partnerkę Victorię, a rok później urodziło im się pierwsze z pięciorga dzieci.  John podjął się wówczas legalnej pracy, jednak nie potrafił żyć bez kontaktu z przestępcami. Zajął się kradzieżami aut i  do 1966 roku dwukrotnie przebywał a areszcie.

1969 roku wraz ze swoim bratem Genem i przyjacielem Rugiero, został złapany podczas kradzieży ciężarówki z lotniska Kennedy’ego. Ta wpadka bardzo nie spodobała się szefowi mafijnej rodziny – Carlowi Gambino, który bardzo pilnował aby interesy prowadzone były bez rozgłosu. Gotti za ten występek dostał 3 lata więzienia.

Po wyjściu, wrócił do prowadzenia interesów Fatico, który miał swoja siedzibę w klubie w Queens.

W tym mniej więcej okresie poznał Aniello Dellacroce, underbossa rodziny Gambino, który odtąd został mentorem młodego gangstera. Na początku lat 70-tych, Carlo Gambino zlecił Gottiemu zabójstwo Jamesa McBratney, mordercy swojego bratanka. Gangster podjął się zlikwidowania zabójcy, jednak podczas akcji został schwytany i aresztowany. Udało mu się wtedy dogadać z prokuratorem i wywinąć od zarzutu bezpośredniego zabójstwa. Wyszedł już po 2 latach.

fot. John Gotti w 1965 roku

Jego akcje znacznie wzrosły. Nie był już zwykłym współpracownikiem ale pełnoprawnym członkiem La cosa nostra, pracującym dla rodziny Gambino. Dodatkowo został mianowany kapitanem najbardziej brutalnej formacji mafijnej w nowym Jorku. Gotti doskonale pasował do tego oddziału, bo sam znany był ze swojej brutalności i wybuchowego charakteru.

Kiedy w 1976 roku zmarł boss rodziny Don Carlo Gambino, na swojego następcę namaścił Paula Castellano, który był jego szwagrem i kuzynem. Ta decyzja nie spodobała się większości mafiosów. Szczególnie mocno protestował Gotti, który twierdził, że bossem powinien zostać jego mentor Aniello Dellacroce gdyż Castelano przypominał bardziej przedsiębiorcę niż gangstera. Był wyniosły, niedostępny a przy tym bardzo chciwy. Dellacroce, który był doświadczonym mafiosem z szacunkiem przyjął decyzje Carla Gambino i pozostał na swoim stanowisku.

W marcu 1980 roku, 12 letni syn Johna, Frank, jadąc na rowerze wpadł pod koła auta, które prowadził sąsiad Gottich. Chłopiec zginął, a jakiś czas później kilku mężczyzn pobiło kierowcę i wrzuciło do furgonetki. Nigdy go później nie widziano. John i jego rodzina przebywali w tym czasie na wakacjach na Florydzie.

Gotti jednak nadal nie odpuszczał bossowi rodziny. W formacji Dellacroce był już najlepiej zarabiającym gangsterem. Castellano zaś pochłonięty licznymi procesami, zaniedbywał interesy rodziny. Gotti postanowił wystąpić przeciwko bossowi i szykował na niego zamach. Strofował go jednak Dellacroce, który hołdując starym zasadom, zabronił zabić bossa.

Mentor Gottiego jednak zmarł w 1985 roku i przyszły Teflon Don stanął na czele najsilniejszej frakcji w rodzinie Gambino. Castellano wiedział, że gangster może wystąpić przeciwko niemu ale był zbyt pewny siebie i uznał, że nie musi reagować.

Kiedy po śmierci Anielo Dellacroce,  Castellano zlekceważył czuwanie w domu pogrzebowym przy swoim zastępcy, oburzyło to wielu gangsterów.

Gotti nie miał już żadnych oporów przeciw ruszeniu na nielubianego bossa.16 grudnia 1985 roku zaprosił go do restauracji Sparks Steaks House, aby się z nim pogodzić.

Kiedy Castellano wysiadł przed restauracją, ludzie Gottiego zastrzelili go, razem z jego doradcą Tomasem Bilottim. Tym wydarzeniem John Gotti, przypieczętował przejęcie władzy nad całą rodzina Gambino. Jednocześnie był to początek końca, potęgi amerykańskiej mafii.

fot. Paul Castellano

Gotti, który w wieku 45 lat wdrapał się na mafijny szczyt, zrobił coś, co musiało źle się skończyć.W przeciwieństwie do swoich poprzedników, nie krył się ze swoim bogactwem i stanowiskiem.  Nosił garnitury warte kilka tysięcy dolarów i sygnety z brylantami. Poruszał się nowym mercedesem z szoferem który otwierał i zamykał mu drzwi, a na domiar złego pojawił się na okładce czasopisma.

Po trzech miesiącach od przejęcia panowania w rodzinie Gambino, Gotti stanął po raz pierwszy przed sądem. Został oskarżony o pobicie, w ulicznej awanturze, mechanika Romualda Piecyka. Pobity jednak dostał nagłej amnezji i wycofał zeznania.  Dwa tygodnie później miejsce miał już znacznie poważniejszy proces. Mafioso został oskarżony o lichwę, napady, hazard i morderstwo.

Gotti jednak przekupił przysięgłych  i po raz kolejny uniknął kary. Zaczęto nazywać go wówczas teflonowym donem, czyli bossem, do którego nic się nie przykleja.

W 1989 roku oskarżono go ponownie. Tym razem o napaść na mężczyznę, który miał zdemolować restaurację przyjaciół Gottiego. W sądzie puszczono nawet nagranie z głosem Gottoego, w którym mówił co należy zrobić z poszkodowanym. Po raz kolejny jednak wybronił go krzykliwy adwokat Bruce Cutler.

Gotti zaczął wierzyć że  jest niezwyciężony i stawał się co raz mniej ostrożny. Upajał się uwielbieniem jakim otaczała go opinia publiczna. Posiadał kompleks niższości i bez przerwy domagał się adoracji ze strony swoich ludzi i mediów. To zapotrzebowanie na pochlebstwa i nadmierne zwracanie na siebie uwagi doprowadziło wkrótce, nie tylko do upadku samego Gottiego ale i całej nowojorskiej mafii.

Kiedy Teflon Don interesował się swoim wizerunkiem w prasie, interesu rodziny pilnował Sammy „Byk” Gravano, prawa ręka Gottiego i jego najbliższy przyjaciel.

fot. Sammy „The Bull” Gravano

Gotti tracił instynkt samozachowawczy. Zamiast omawiać interesy na ulicy jak robiono to dotychczas, udał się na naradę do mieszkania znajdującego się nad mafijnym klubem. Rozmowa, która tam odbyła w 1989 roku , była jednym z gwoździ do jego trumny. Okazało się, że w mieszkaniu zainstalowany był podsłuch, a boss wyjawiał podczas spotkania, zlecenie zabójstwa trzech członków mafijnej rodziny.

W 1990 roku aresztowano Gottiego i Sammy’ego Gravano. Teflon Don został oskarżony o lichwę, hazard i zlecenie 4 zabójstw, w tym swojego poprzednika Paula Castellano.

Gangsterzy kombinowali na wszelkie sposoby jak wydostać się z aresztu. Federalni jednak zbyt długo pracowali nad rozbiciem nowojorskiej mafii aby znów ich wypuścić.

Na sprawie puszczono nagrania z podsłuchiwanego lokalu. Gravano wiedział, już że zostanie skazany za 19 morderstw i grozi mu bezwzględne dożywocie. Ponadto w obecności Gottiego puszczono taśmę, na której boss wypowiada się nieprzychylnie o Gravano.

Sammy „Byk” jak zwracano się do zastępcy Gottiego zrobił coś czego nie spodziewał się nikt. On człowiek, który nade wszystko nienawidził tzw. szczurów, poszedł na współpracę z organami ścigania. Pogrążył swojego szefa i wielu kompanów, żeby ratować własną skórę.

Gotti nie miał już żadnych argumentów.  Odsunięto od sprawy jego adwokata  i przydzielono mu prawnika z urzędu. W 1992 roku został skazany na dożywocie, bez możliwości zwolnienia warunkowego. Gravano dostał 5 lat.

John Gotti będąc w więzieniu zrobił coś za co ganił Paula Castellano. Pomijając wielu doświadczonych i zasłużonych mafiosów, na swojego  następcę wyznaczył syna. John Gotti junior nie miał jednak żadnych predyspozycji aby  kierować odpowiednio rodziną Gambino. Kiedy i on również trafił do więzienia, Gotti mianował kolejnym bossem swego brata Pitera. Była to kolejna zła decyzja. Był on kolejnym gangsterem bez zdolności przywódczych i zmysłu do biznesu.

fot. John Gotti Jr

John Gotti zachorował na raka gardła i 10 czerwca 2002 roku zmarł w więzieniu Springfield, w wieku 61 lat. Na pogrzebie zjawiły się tłumy ludzi, jednak nie przyszedł żaden z ważnych członków mafii. Członkowie nowojorskiej la cosa nostra słusznie uznali, że Gotti przyczynił się do zniszczenia ich organizacji.

Zostaw odpowiedź