Charles „Lucky” Luciano – liberalny mafioso

fot. Lucky Luciano
0 10 810

Urodził się na Sycylii w 1897 roku jako Salvatore Lucania. Miejscowość Lercara Friddi z której pochodził, była oddalona zaledwie o dwadzieścia kilka kilometrów od Corleone, uważanego za twierdzę Cosa Nostry. 9-letni Salvatore jak wielu Sycylijczyków w tamtym okresie, wyemigrował z rodziną do Stanów Zjednoczonych.

Już w kilka miesięcy po przybyciu do ameryki mały Lucania został aresztowany za kradzież. Chłopca szybko wypuszczono z aresztu, lecz spotkanie z policją nie zrobiło na nim wrażenia.

Szkolnym kolegom, zwłaszcza tym pochodzenia żydowskiego, kazał sobie płacić za ochronę. Tym którzy odmawiali, brutalnie okazywał czym może skutkować brak obrońcy.

Pewnego razu, jeden z chłopców nie tylko postawił się Sycylijczykowi, ale też dał do zrozumienia, że jego agresja nie robi na nim żadnego wrażenia. Chłopcem tym był Mayer Lansky. Żyd, który do Stanów wyemigrował z terenu Polski, będącej pod rosyjskim zaborem. Postawa Lansky’iego zrobiła na Salvatore takie wrażenie, że od tej pory połączyła ich przyjaźń, która za kilkanaście lat zmieniła losy amerykańskiej mafii.

Lucania po pewnym czasie zmienił nazwisko na bardziej amerykańskie przedstawiając się od teraz jako Charles Luciano. Należał do gangu Five Points jednak tworzył już własną organizację. Współpracował ściśle z Lansky’im, a ich mentorem w tamtym czasie był Arnold Rodhstein – żydowski boss uważany za geniusza zbrodni.

fot. Arnold Rothstein

Gdy nazwisko Luciano w nowojorskim półświatku zaczęło znaczyć co raz więcej, gangster postanowił zmienić frakcje i w wieku 23 lat przyłączył się do organizacji, którą rządził Giuseppe Masseria. „Joe Boss” jak nazywano sycylijskiego mafioso, kierował największą przestępczą organizacją w stanach zjednoczonych.Jego głównym przeciwnikiem był inny Sycylijczyk – Salvatore Maranzano. Luciano szczerze nie znosił obu gangsterów lecz zdawał sobie sprawę że w obecnej chwili bez patronatu któregoś z nich nie osiągnie wiele.

Zarówno Charles jak i wielu młodych gangsterów uważało Masserię, Maranzano i innych włoskich bossów starszego pokolenia, za relikt przeszłości. Pogardliwie nazywali ich „wąsatymi Piotrkami”. Nie podobało im się to że prowadzą swoje organizacje w stanach na wzór sycylijski, dokonując przede wszystkim podziałów etnicznych i używając zbędnych rytuałów.

Młodzi przestępcy mieli w tej kwestii mniej konserwatywne poglądy, uważali też że zamiast bezustannie wojować bardziej opłaca się rozmawiać i robić interesy wspólnie, bez zbędnego rozlewu krwi.

Po wprowadzeniu prohibicji na terenie USA, Luciano jak wielu innych przestępców dorobił się majątku na handlu alkoholem. Gangster importował whisky ze Szkocji i Kanady oraz rum z Karaibów. Zajmował się również nielegalnym hazardem.

fot. Młody Luciano

 Nie do końca wyjaśnione jest pochodzenie jego pseudonimu – „Lucky”. Jedna z wersji zakłada, że ksywa pochodzi od nazwiska Lucania, według innej, na gangstera zaczęto wołać Lucky – czyli szczęściarz, kiedy to został pobity i zostawiony na pewną śmierć a mimo to przeżył. Po tym napadzie pozostały mu jednak blizny od ran zadanych nożem i opadająca powieka.

W połowie maja 1929 roku doszło do największych zmian w historii amerykańskiej mafii. Na zwołanej w Atlantic City konferencji, zjawili się szefowie gangów z Chicago, Bostonu, Detroit, Kansas City i Filadelfii. Głównymi rozgrywającymi na spotkaniu byli właśnie Luciano i Lansky a także Johnny Torrio boss z Chicago. Gospodarzem konferencji był Enauch „Nucky” Johson – urzędnik a zarazem lokalny boss. Mimo trwającego procesu pojawił się na niej również Al Capone.

Głównym celem konferencji była reorganizacja amerykańskiej mafii. Odrzucenie ograniczeń etnicznych i poszerzenie współpracy gangsterów włoskich z Irlandczykami, Żydami czy Polakami.

Nakreślono tym samym plany utworzenia Narodowego Syndykatu zwanego nową mafią amerykańską. Zdecydowano się też na usunięcie konserwatywnych bossów starego pokolenia, niechętnych do współpracy.

W tym czasie w nowym Jorku trwała już wojna kastelamaryjska, w której stronami konfliktu byli Maseria i Maranzano. Luciano wciąż oficjalnie jako człowiek Maserii w tajemnicy zbierał młodych zbuntowanych gangsterów nieprzychylnie patrzących na działania „wąsatych Piotrków”.

Buntowników Luciano nazywano „młodymi Turkami” . Czekali oni początkowo, która ze stron mafijnej wojny wykrwawi się pierwsza. Przez dłuższy czas jednak żaden z bossów nie ucierpiał, więc postanowiono wziąć sprawy we własne ręce.

fot. Martwy Joe Masseria

Najpierw Luciano wystawił swojego bossa, Masserię. Umówił się z nim na obiad, a gdy wyszedł do toalety do lokalu wbiegło czterech ludzi, którzy sześcioma kulami pozbawili życia słynnego mafioso.

Maranzano został z kolei zastrzelony we własnym biurze, przez ludzi podających się za policjantów. Śmierć słynnych bossów zakończyła etap starej mafii amerykańskiej prowadzonej na wzór sycylijski.

W życie weszły za to ustalenia z Atlantic City. Zniesiono stanowisko capo di tutti capi czyli bossa bossów, a organem zarządzającym narodowym syndykatem stała się komisja syndykatu. Luciano nalegał też aby odstąpić od mafijnych rytuałów, jednak dał się przekonać, że są one potrzebne młodym ludziom do zachowania lojalności swojej organizacji.

Podzielono też strefy wpływów w Nowym Jorku pomiędzy pięć rodzin mafijnych. Luciano stanął na czele jednej z nich.

Jego organizacja kontrolowała nielegalny hazard, działania związków zawodowych, wywóz śmieci, budownictwo czy transport ciężarowy. Zajmowała się także wymuszeniami, bukmacherką i handlem narkotykami.

W 1937 roku Luciano został skazany za sutenerstwo na karę od 30 do 50 lat. Za pogrążeniem Luckiego stał prokurator Thomas Dewey. Człowiek ten miał polityczne aspiracje i zdawał sobie sprawę że zamknięcie takiej postaci jak Luciano przyniesie mu duży posłuch. Dewey zmuszał prostytutki do zeznawania przeciwko gangsterowi, a ich opowieści nagłośniły gazety. Luciano osadzono w ciężkim więzieniu Clinton a interesy w jego imieniu zaczął prowadzić Frank Costello.

Gdy po wybuchu II wojny światowej u wybrzeży Stanów Zjednoczonych zaczęły pojawiać się niemieckie u-boty, zaczęto podejrzewać że do Ameryki przedostają się szpiedzy i sabotażyści.

Kiedy w porcie doszczętnie spalono potężny statek przerabiany na transportowiec dla użytku amerykańskiego wojska, wybuchła panika. Spekulowano, że jest to zapewne sprawka niemieckich sabotażystów. Władze nie potrafiły poradzić sobie z kontrolowaniem wielkiego wybrzeża i portów.

Mając świadomość że większość rybaków i pracowników w portach to imigranci włoskiego pochodzenia postanowiono szukać pomocy u mafiosów.
W 1942 roku do rozmów zasiedli przedstawiciele amerykańskiego wywiadu i Mayer Lansky reprezentujący „Lucky’ego” Luciano.

fot. Meyer Lansky

Po rozmowie strony doszły do porozumienia. Luciano został najpierw przeniesiony do zakładu przypominającego raczej pensjonat, niż więzienie a następnie całkiem odzyskał wolność.

11 lutego 1946 roku wniosek o uniewinnienie podpisał gubernator Dewey, ten sam człowiek, który na spreparowanych dowodach zamknął Luciano. Uwolniony gangster w zamian sprawił, że w cudowny sposób, problemy w porcie zniknęły z dnia na dzień. Lucky pomógł armii nie tylko w kwestii portu, dzięki jego poleceniom ludność na Sycylii wspierała lądujących tam aliantów.

Mafioso jednak, mimo odzyskania wolności zmuszony był do powrotu do Włoch, był to jeden z warunków ułaskawienia. Co ciekawe jak przyznali po latach zarówno Lucky Luciano jak i Mayer Lansky, sprawa uwolnienia Charlesa była przez nich ukartowana. Od samego początku odsiadki „Lucky’ego”, gangsterzy szukali sposobu na wydobycie go z więzienia. Statek który spłonął w porcie, został najprawdopodobniej spalony nie przez niemieckich szpiegów, a przez ludzi Luciano który, tym sposobem zmusił władze aby przyszły do niego po pomoc.

Ostatni mafijny szczyt, w którym wziął udział Luciano miał miejsce w Palermo w 1957 roku. Tam też w szykownych apartamentach spotkali się przedstawiciele mafii amerykańskiej i sycylijskiej.

Gangsterzy przez kilka dni debatowali głównie nad sprawą handlu heroiną i usprawnieniem szlaku przerzutowego. Wydano również wyrok na Alberta Anastasia, bossa, który nie potrafił pohamować swoich morderczy zapędów i przysparzał co raz więcej kłopotów. Sycylijczycy postanowili utworzyć ponadto cupolę czyli radę bossów na wzór amerykańskiej komisji syndykatu.

fot. Luciano podczas imprezy w jego domu

W tym mniej więcej czasie Charles Lucky Luciano zaczął wycofywać się z interesu. W Neapolu mieszkał z młodszą o 20 lat żoną, włoską tancerką, która zmarła na raka w 1959 roku. Gangster nie miał dzieci. Twierdził, że nie chce dopuścić aby któryś z jego potomków musiał żyć z piętnem syna gangstera Luciano. Sam „Lucky”, również zaczął podupadać na zdrowiu, przeszedł kilka zawałów.

26 stycznia 1962 roku dostał kolejnego zawału, krótko po tym jak odebrał na lotnisku amerykańskiego producenta, który miał stworzyć film o jego życiu. Tego zawału już nie przeżył. Jego ciało przewieziono do Stanów i pochowano na cmentarzu w Nowym Jorku. W uroczystościach pogrzebowych wzięło udział ok. 2000 osób.

Były sycylijski boss Tommaso Buscetta, którego Luciano wziął niegdyś pod skrzydła, powiedział o nim :

„Był bardzo poważny. Brzydki na fotografiach, ale piękny wewnątrz. Ponieważ wszystko, co robił, było niezwykłe… Jaki był wewnątrz? Niezwykle wspaniałomyślny. Nawet jeśli był mordercą, zabijał w obronie własnej a nie z okrucieństwa. Nie lubił niesprawiedliwości i nie uznawał praw państwa, tylko swoje własne.”

Sam Luciano u schyłku życia temat morderstw skwitował krótko : „Zabijanie? Całe życie zabijałem”.

Mafia PL

Zostaw odpowiedź