Janusz P. ps. „Parasol” – pruszkowski gangster z PRL-owskiej recydywy

fot. Janusz P. ps. "Parasol", Alfabet mafii, 2004, TVN S.A
0 52 420

Janusz P. urodził się w 1955 roku w Pruszkowie. Posiada wykształcenie średnie techniczne. W młodości trenował amatorsko boks i kulturystykę. Jego zdjęć próżno szukać w prasie czy Internecie. 

W odróżnieniu od młodszych pruszkowskich watażków, unikał medialnego rozgłosu. W dniu wielkiej obławy na grupę pruszkowską oficjalnie zatrudniony był jako zaopatrzeniowiec w drukarni, z pensją 3000 zł miesięcznie.

Zanim jednak powstał mit potężnej mafii pruszkowskiej, „Parasol” odsiedział kilka wyroków w latach ’70 i ’80, głównie za włamania i kradzieże. Łącznie kilkanaście lat.

W tamtym czasie związany był z bandą słynnego  pruszkowskiego przestępcy Ireneusza P. ps. „Barabasz”. Szajka „Barabasza”, która stworzyła podwaliny późniejszej grupy pruszkowskiej, składała się głównie z brutalnych, prymitywnych przestępców. Mężczyźni zajmowali się przede wszystkim kradzieżami i włamaniami. Handlowali również walutą i prowadzili interesy na bazarach.

Przy Barabaszu przestępczy fach, poza „Parasolem”, poznawały również takie pruszkowskie tuzy jak „Ali” czy „Dziki”. Ireneusz P. zginał jednak w wypadku samochodowym na początku lat ’90 i w tym samym czasie nastały złote czasy dla gangu z Pruszkowa.

Prawdziwy chrzest grupa przeszła 6 lipca 1990 roku w Ruścu koło Nadarzyna. Tam w motelu George sześciu członków gangu umówiło się na spotkanie z Mirosławem P. ich dawnym znajomym, który obecnie zamieszkiwał w RFN.

Gangsterzy dwa dni wcześniej napadli na mężczyznę i zrabowali mu biżuterię oraz zmusili do podpisania aktu sprzedaży należącego do niego Mercedesa. Ze względu na starą znajomość dali mu jednak możliwość wykupienia tych dóbr za 15 tys. Dolarów.

fot. Motel George

Mężczyzna zgodził się na te warunki, jednak zanim pojechał na rozmowę z przestępcami o wszystkim poinformował policję. Funkcjonariusze przygotowali zasadzkę a z poszkodowanym do zapłaty okupu udał się policjant w cywilnym ubraniu, udający jego ochroniarza.Na miejscu oprócz Parasola zjawili się również Czesław B. pseud. „Dziki”, Kazimierz K., Wojciech B. „Budzik”, Ryszard P. i Andrzej C. „Szarak”.

Oprócz policjanta pod przykrywką, w okolicy czekało 20 uzbrojonych policjantów.Do przekazania okupu jednak nie doszło – pseudo ochroniarz został szybko zdemaskowany i uderzony przez jednego z przestępców. Kiedy upadał na ziemie nerwowo wyjął broń i oddał strzał w kierunku Szaraka, jak się okazało śmiertelny.

Do motelu wpadła policja, która zaczęła strzelać do uciekających w popłochu gangsterów. „Parasol”, który próbował przeskoczyć przez ogrodzenie został raniony w nogi. Przed sądem tak opowiadał o tym zdarzeniu:

„ – Myślałem, że to jakiś bandyta -. Strzelał do mnie, gdy próbowałem pokonać płot z siatki, i dlatego z niej spadłem. Nie był to jeden strzał, lecz kilka. Miałem ranne obydwie nogi.”

Policjant Henryk L. który strzelał wtedy do „Parasola”, zeznał iż oddał w jego kierunku tylko jeden strzał.

Zapytany jednak w sądzie przez Janusza P. jak to możliwe żeby jednym strzałem przestrzelił mu obie nogi odpowiedział tylko:

– „Taki jestem świetny strzelec.”

Po akcji gangsterów aresztowano i postawiono im zarzuty. Szybko jednak odzyskali wolność,a w maju 1995 roku zostali całkowicie uniewinnieni. Sąd podkreślił, że akcja w Georgu przeprowadzona była nieprawidłowo. Policja zachowała się zbyt nerwowo i za wcześnie przerwała akcję co uniemożliwiło zebranie dowodów.

Parasol od początku lat ’90 należał do kierownictwa gangu pruszkowskiego,  które przez lata zmieniało swój skład. Finalnym szefostwem grupy, które za prawdziwe przyjęła prokuratura, zostało sześciu mężczyzn.

Oprócz Janusza P., Zygmunt R. „Bolo” zwany również „Kabanem”, Mirosław D. „Malizna”, Leszek D. „Wańka”, Andrzej Z. „Słowik” i Ryszard S. Starzy pruszkowscy jak nazywano gangsterów,  kierowali najpotężniejszym gangiem w Polsce, który brutalnie podporządkowywał sobie kolejne części kraju. Sam „Parasol”, posiadał pod sobą potężne zbrojne ramię dowodzone przez Damiana K. ps. „Kotlet.”

Mit mafii i bezwzględności jaki wytworzyła w latach ’90 prasa wokół grupy, tylko ułatwiał jej przejmowanie kolejnych terenów. Grupa terroryzowała Polskę zajmując się wymuszeniami, haraczami, kradzieżami samochodów, napadami na tiry, handlem i produkcją narkotyków. Potężne pieniądze przynosiło jej też opodatkowanie lokali, do których wstawiano automaty do gier losowych.

Gang posiadał swoich rezydentów w wielu miastach Polski którzy w zamian za protektorat płacili procent od dochodów.Pruszków posiadał też rozległe kontakty wśród przedstawicieli świata biznesu, funkcjonariuszy policji czy polityków.

W pierwszej połowie lat ’90 Parasol wraz z Ryszardem P. ps. „Krzyś” zaczął prowadzić dyskotekę o nazwie Kaskada znajdującą się w Brwinowie. W lokalnej prasie miejsce to reklamowano hasłem: „U nas najbezpieczniej!”. Nie wszyscy jednak zgadzali się z tym sloganem.

fot. Brwinów, google maps

W 1995 roku, pruszkowska prokuratura oskarżyła Ryszarda P. o to, że pod wpływem alkoholu wraz  kolegami wciągnął dwie młode kobiety do samochodu a następnie jedną z nich zgwałcił w „Kaskadzie”. „Krzyś” trafił do aresztu, jednak po wycofaniu oskarżenia został wypuszczony.

Co ciekawe kobietą, która najpierw wniosła a potem wycofała oskarżenie była Małgorzata R. skazana obecnie na dożywocie za zabójstwo dwóch dilerów Ery GSM. Była studentką socjologii, która fascynowała się światem gangsterskim. W czasie zabójstwa mężczyzn miała 22 lata.

„Parasol” podejrzewany był również o przeprowadzenie zamachu na Wiesława Niewiadomskiego ps. „Wariat.”- szefa wrogiego gangu. W miejscowości Zakręt gdzie mieszkał Niewiadomski ostrzelano z broni automatycznej jego samochód. Mężczyźnie jednak udało się przeżyć ten napad.

Janusz P. wrogów miał nie tylko poza grupą ale również wewnątrz. Z wzajemnością nie znosił niższego rangą gangstera – Jarosława Sokołowskiego ps. „Masa.” Tak Sokołowski wypowiada się o Parasolu w protokole przesłuchania z 2000 roku. Sprawa dotyczy próby ostrzeżenia bossa z wybrzeża „Nikosia”, o planowanym zamachu na jego życie:

„Ja zostałem przed całą grupą strasznie zrugany przez R. , Słowika i S. za kontakty z „Nikosiem” , sprawę łagodził Wańka .Mimo to przez jakiś czas szykanował mnie za to Parasol, musiałem jeździć do niego o różnych porach dnia i nocy na tzw. dywanik i wysłuchiwać jego wywodów.

Dlatego zadzwoniłem do Waldka i powiedziałem mu żeby przekazał Nikodemowi informację o planowanym zabójstwie , ale w taki sposób żeby nie można domyślić się że ta informacja jest ode mnie.”

Na samego „Parasola” przeprowadzono zamach w 1999 roku w Pruszkowie. Do napadu doszło 5 czerwca około godziny 9 rano. Na ulicy  Wojska Polskiego, w pobliżu postoju taksówek ktoś oddał do niego kilka strzałów z pistoletu z tłumikiem.

Mężczyzna został ranny w plecy i ramię. Słaniając się na nogach dotarł do taksówkarza, którego poprosił o zawiezienie do szpitala. Parasol wyszedł z zamachu cało. Nie ułatwił jednak pracy policji szukającej sprawcy, świadkowie również niczego nie widzieli.

Wraz z końcem stulecia, nadchodził koniec wielkiej mafii pruszkowskiej. Najpierw w grudniu 1999 roku w zamachu zginął „Pershing” słynny boss z Ożarowa, który prowadził swoją organizację obok starych pruszkowskich, jednocześnie nie należąc do nich. Później nastąpiła policyjna akcja „Enigma” mająca na celu rozbić cały trzon pruszkowskiego gangu.

fot. materiały prasowe

Pod koniec sierpnia 2000 roku centralne biuro śledcze przypuściło zmasowany atak na bossów Pruszkowa. W pierwszym rzucie wpadł właśnie Parasol a także „Wańka” i „Bolo”. Aresztowano też kilkadziesiąt innych osób. Tymczasowo udało się uciec min. „Maliźnie” i „Słowikowi”. „Parasol” usłyszał początkowo pozornie błahy zarzut – wymuszenia kilkudziesięciu tysięcy dolarów.

Był to jednak pretekst aby zatrzymać go w areszcie i postawić poważniejsze zarzuty.Podczas procesu regularnie atakował Masę , który został świadkiem koronnym. Starał się go zdyskredytować mówiąc, że strukturę grupy, podział na zarząd i kapitanów  wsadzili mu w usta agenci CBŚ. Po latach z resztą sam Masa w rozmowie z innym pruszkowskim przestępcą o pseudonimie „Jąkaty” vel „Chińczyk”, przyznał, że dla dobra sprawy wprowadzenie takiej terminologii było potrzebne.

Parasol na sprawach przedstawiał „Masę” jako herszta grupy a jednocześnie od lat policyjnego agenta.Janusz P.  w 2003 roku otrzymał wyrok 7 lat pozbawienia wolności za założenie i kierowanie grupą przestępczą. Z więzienia wyszedł w 2008 roku po wpłacie kaucji.W innym procesie za min. rozboje i handel bronią usłyszał wyrok 1,5 roku pozbawienia wolności lecz karę zaliczono mu na poczet wcześniejszej odsiadki.

Po odzyskaniu wolności przez pewien czas prowadził bar New York Pub w Piastowie.Jego pseudonim jednak nie pojawiał się w mediach aż do lutego 2017 roku.Parasol wraz z innymi byłymi bossami Pruszkowa  – Słowikiem i Wańką, mieli być częścią organizacji wyłudzającej zwrot podatku VAT na wielomilionowe kwoty.

Mężczyźni mieli swoją legendą i autorytetem stanowić ochronę dla szefów organizacji dokonującej przestępstw gospodarczych. Sprawa jest w toku, a gangsterzy przebywają w aresztach.

Mafia PL.

Zostaw odpowiedź