Komendant Główny Policji odpalił granatnik w swoim gabinecie? „Taka broń sama nie wybucha”

Fot. YouTube/Polska Policja
1 1 636

W miniony poniedziałek w Komendzie Głównej Policji doszło do wybuchu. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji wydało w tej sprawie specjalne oświadczenie.

W oficjalnym komunikacie możemy przeczytać: „O godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych.

Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb. W wyniku eksplozji Komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu. Lekkich obrażeń niewymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji. Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby”

Więcej szczegółów w tej sprawie ujawnili dziennikarze. Jak wiadomo, między innymi zawalił się sufit w jednym z pomieszczeń na parterze oraz doszło do uszkodzenia innych pomieszczeń.

„Radio Zet” przekazało, że granatnik miał zostać przewieziony pociągiem z Ukrainy – Nasi informatorzy twierdzą, że granatnik nie został poddany żadnej kontroli granicznej i celnej.

Na ten moment trwa śledztwo, jednak według ostatnich doniesień, za wybuch może odpowiadać sam Komendant Główny Policji gen. Jarosław Szymczyk, który miał odpalić granatnik w swoim gabinecie. Taką wersję przekazał m.in. portal Onet.pl.

Jak podają media, źródła z policji twierdzą, że sprawę próbowano wyciszyć. Według dziennikarzy „Rzeczpospolitej” ślady miał zabezpieczyć wydział kryminalny KGP, nie wezwano strażaków, a Szymczyk został przewieziony do szpitala służbowym samochodem.

Głos w sprawie zabrał były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak, który wyjaśnił, że taka broń nie może sama z siebie eksplodować. Według niego wszystko wskazuje na to, że granatnik musiał zostać załadowany, a następnie wystrzelono z niego pocisk:

– Taka broń ma kilka zabezpieczeń i sama nie wybucha. Ktoś musi włożyć pocisk do rury, nacisnąć spust i wystrzelić. To, że zniszczona została podłoga w pokoju przy gabinecie szefa KGP, wskazuje na to, że w to miejsce wycelowano. Gdyby coś teoretycznie samo wybuchło, to siła eksplozji zniszczyłaby pokój, a nie podłogę.

Źródło: Rzeczpospolita/RMF 24/Onet

1 komentarz
  1. Zbyszek mówi

    Generał kłamie. Ale oni tak mają. Wiedzą z autopsji jak kłamać. Od krawężnika do generała.

Odpowiedz na 1 |
Anuluj odpowiedź