Wojciechowski, Guzik, Kwiatkowski i inni. Polsko-amerykańscy gangsterzy ery prohibicji

0 6 790

Imigranci polskiego pochodzenia przybywali do Stanów Zjednoczonych w kilku falach. W największej liczbie wyruszyli do Ameryki na przełomie XIX i XX wieku, czyli w okresie wielkiej globalnej migracji do USA. Polacy zasiedlali przede wszystkim obszary północnego wschodu kraju, osiedlając się w takich miastach jak Chicago, Buffalo czy Nowy Jork, którego dzielnica Green Point do dziś zwana jest Małą Polską.

Masowa imigracja na przełomie wieków miała olbrzymie znaczenie dla rozwoju przestępczości zorganizowanej w Stanach. W tym okresie do Ameryki napływały miliony Włochów, Irlandczyków, czy właśnie Polaków. Na początku XX wieku największy odsetek przestępstw odnotowano wśród społeczności pochodzenia żydowskiego, irlandzkiego i włoskiego, choć ciężko tu doszukiwać się wielkich organizacji przestępczych.

Wszystko zmieniło się w 1919 roku wraz z wprowadzeniem na terenie całego kraju prohibicji, czyli zakazu produkcji, sprzedaży i transportu alkoholu. Od tego momentu rozpoczął się szaleńczy wyścig po wielkie pieniądze i jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać gangi irlandzkie, żydowskie czy włoskie. Z cienia wyszła też mafia sycylijska, która uciekając przed rządami Benito Mussoliniego, przeniosła swoją organizację na amerykański grunt. Polskie autonomiczne gangi należały do rzadkości. Nasi rodacy, jako migranci znani z elastyczności i łatwości w asymilacji, funkcjonowali raczej jako element wielonarodowych organizacji przestępczych lub gangów tworzonych przez inne grupy etniczne.

Jake Guzik

Dobrym przykładem takiej współpracy jest historia polsko-żydowskiego gangstera Jake’a Guzika. Urodzony w okolicach Krakowa w 1886 roku Guzik, swoją przestępczą karierę zaczynał wraz z bratem Henrym, zajmując się sutenerstwem w chicagowskiej dzielnicy czerwonych latarni. Z czasem jednak zaangażował się w działalność urzędniczo-polityczną i jako tzw. biały kołnierzyk trafił do gangu najsłynniejszego gangstera w historii – Ala Capone, pełniąc w nim rolę skarbnika i człowieka od finansów.

Alfonso Capone niezwykle cenił sobie relacje z polskim imigrantem. Ufał mu i traktował jak bliskiego przyjaciela, czego dowodem była jego reakcja na konflikt Guzika z przestępcą o nazwisku Joe Howard. Podczas kłótni w barze Guzik znany z tego, że nie potrafi posługiwać się bronią, został przez Howarda brutalnie pobity i skopany. Gdy Capone dowiedział się o całym zajściu, odwiedził Howarda i wsadził mu lufę rewolweru do ust, po czym opróżnił cały magazynek. Sfabularyzowany przebieg tamtego zajścia ukazano w jednym z odcinków serialu HBO „Zakazane Imperium”, gdzie w rolę Guzika wcielił się Joe Caniano.

Jake Guzik

Capone przez wiele lat słuchał zaleceń Guzika nie tylko w kwestii finansów. Boss chicagowskiej mafii korzystał z jego porad również w sprawie wojen gangów i konfliktów pomiędzy przestępcami. „Greasy Thumb”, czyli „tłusty kciuk” jak nazywano Guzika, przy swoim szefie pozostał do samego końca. Kiedy gwiazda Capone już zgasła, a sam gangster mocno podupadał na zdrowiu, to właśnie imigrant z Galicji był tym, który dbał, aby jemu i jego rodzinie niczego nie brakowało.

Po śmierci Capone, Guzik wciąż odgrywał znaczącą rolę w amerykańskim półświatku, zostając bliskim współpracownikiem Tony’ego Accardo – nowego bossa mafii z Chicago, którego kariera trwała aż 8 dekad.

Guzik, który w całym swoim życiu za kratami spędził tylko kilka lat, zmarł na zawał serca w Chicago w 1956 roku. Miał 69 lat. Postać tę ukazano nie tylko w „Zakazanym Imperium”, ale również w serialu „Nietykalni” z 1959 roku.

Michael Duffy

Jak podają zagraniczne źródła, Michael Duffy urodził się w 1888 roku pod nazwiskiem Cusick, co jest zapewne zanglizowaną wersją polskiego nazwiska. Syn polskich imigrantów zmienił jednak nazwisko na znacznie bardziej irlandzkie, aby łatwiej i szybciej wspinać się po szczeblach w irlandzkich kręgach przestępczych Filadelfii.

Duffy noszący pseudonim „Mickey” już jako nastolatek dopuścił się napadu z bronią w ręku oraz porwania. Do więzienia trafił w 1919 roku skazany na niecałe 3 lata za napaść i pobicie. Kiedy wyszedł, proceder związany z wprowadzeniem prohibicji szalał już w całym kraju. Duffy również postanowił zgłosić się po swój kawałek tortu i już we wczesnych latach dwudziestych stał się właścicielem browarów w Filadelfii, Camden, i południowym Jersey. Pieniądze zarobione na alkoholu inwestował częściowo w legalne biznesy, wchodząc w posiadanie klubów Perkin, czy modnego ówcześnie Club Cardix. Kiedy w 1927 roku opuszczał w nocy drugi z wymienionych lokali, został zaatakowany i trzykrotnie postrzelony, a całe zajście uważa się za pierwsze użycie pistoletu maszynowego Thompson w Filadelfii.

Michale Duffy

Kiedy wrócił do zdrowia, ponownie zajął się nielegalnym obrotem alkoholem, co doprowadziło go do brutalnego konfliktu z niejakim Maxem Hasselem. Duffy nie zamierzał ustąpić i zdetronizował swojego rywala, przejmując jego browar w Jersey.

Dzięki ogromnym zyskom z prowadzonych przedsięwzięć gangster w 1930 roku wystawił sobie piękną rezydencję w Penn Wynne w Pensylwanii. W tym samym roku zaczęły się jednak zbierać nad nim czarne chmury. 19 września władze przeprowadziły nalot na jego browar w Elizabeth, a lokalna policja coraz wyraźniej deptała mu po piętach, co doprowadzało do konfliktów wśród jego wspólników.

To właśnie niezadowolenie współpracowników i kontrahentów miało być powodem zabójstwa Duffy’ego, do którego doszło w 1931 roku w hotelu Ambassador w Atlantic City. Niedługo po śmierci polsko-amerykańskiego gangstera, zginęło kilka osób podejrzewanych o związek z tamtym zamachem, a te zdarzenia doprowadziły kolejno do następnych porachunków w filadelfijskim półświatku.

Pogrzeb Duffy’ego

Pogrzeb Duffy’ego, który odbył się na cmentarzu Mount Moriach w sierpniu 1931 roku, przyciągnął tysiące żałobników z Filadelfii i innych miast. Ilość osób, która przyszła pożegnać słynnego gangstera była tak duża, że bliscy zmarłego musieli posiadać specjalne przepustki, aby dostać się na cmentarz.

Postać Michaela Duffy’ego również pojawiła się w „Zakazanym Imperium”, gdzie została przedstawiona jako Mickey Doyle.

John Kwiatkowski

Następny Polak na liście mimo że w serialu się nie pojawił, nie ustępował w niczym swoim poprzednikom. Wręcz przeciwnie, o jego poczynaniach donosiły gazety na terenie całego kraju. Mowa tu o Johnie Kwiatkowskim pseudonim Big Korney szefie polskiego gangu z Buffalo.

W 1938 roku jedna z filadelfijskich gazet wymieniła Kwiatkowskiego wśród największych przestępców swojej epoki, a detektyw policji i historyk kryminalistyki z Buffalo Edwin Gorski postawił jego gang na równi z największymi przestępczymi organizacjami czasu prohibicji.

Kwiatkowski, syn polskiego imigranta pracującego jako piekarz, urodził się w 1904 roku i dorastał w dzielnicy East Side w Buffalo. Już jako nastolatek górujący posturą nad rówieśnikami, zaczął stwarzać pierwsze problemy wychowawcze. Kiedy miał 17 lat został aresztowany za włamanie i trafił na 2,5 roku do zakładu poprawczego.

Pobyt w zamkniętym ośrodku nie sprowadził go jednak na dobrą drogę. Przeciwnie. Kwiatkowski po powrocie na wolność z marszu wziął się za dokonywanie napadów i włamań do sejfów. Była to już jednak połowa lat dwudziestych i kwitł nielegalny obrót alkoholem. Kwiatkowski również postanowił dołączyć do tego biznesu i dzięki swojej osobowości przekonał inwestorów, aby pomogli mu otworzyć rozlewnie alkoholu w Buffalo i Depew.

John Kwiatkowski

Po wejściu w biznes alkoholowy, pieniądze zaczęły płynąć szerokim strumieniem, a Kwiatkowski zainwestował je m.in. w speakeasy, czyli nielegalny klub z alkoholem. Cały czas poszerzał swoją działalność i już w wieku 20 lat stał na czele największego gangu w East Side w Buffalo. Jego najbliższymi wspólnikami byli inni gangsterzy polskiego pochodzenia: Zygmunt „Ziggy” Płocharski, Stephen „Bolly” Ziółkowski  oraz kasiarz Anthony Kalkiewicz.

Ogromne zyski jakie przynosiły Kwiatkowskiemu browary, nie zaspakajały jego potrzeb. Wciąż dokonywał licznych napadów, aby mieć środki na wystawne życie – samochody, drogie garnitury i huczne imprezy. Autor książki o polskim gangsterze Michael Rizzo, powiedział o nim: – „Kwiatkowski był niczym celebryta w East Side w Buffalo, nieustannie potrzebował pieniędzy, aby utrzymać ten status.”

Gang Kwiatkowskiego napada na kasy fabryczne, strzela się z policją i bierze udział w widowiskowych pościgach ulicami Buffalo. Sam Big Korney uważany jest także za pierwszą osobę w Buffalo, która posiada karabin Thompson. Zaniepokojona sukcesami Kwiatkowskiego włoska mafia rezydująca w Nowym Jorku, wysyła nawet egzekutora, aby pozbyć się rosnącego w siłę Polaka. Gangster otrzymuje jednak cynk od komendanta policji i udaje mu się ujść z życiem. Ginie za to inny członek gangu – Victor Chojnacki. Gangster zwierzył się swoim kumplom, że zamierza wycofać się z biznesu, jednak kompani w obawie przed współpracą Chojnackiego z policją postanawiają go zabić.

Pozbycie się Chojnackiego nie uratowało jednak gangu przed wpadką. Gdy w ręce policji wpada Tony Kalkiewicz, prowadzącemu śledztwo policjantowi udaje się go złamać i gangster zaczyna sypać. Jakiś czas później aresztowany zostaje Kwiatkowski, a jego kumpel Ziggy Płocharski przepada jak kamień w wodę. Od czasu ucieczki z miasta ślad po nim zaginął i wiele osób spekuluje, że gangster nie żyje.

Członkowie gangu Kwiatkowskiego

Kwiatkowski przyznaje się tylko do handlu alkoholem, wypiera się jednak wszystkich oskarżeń dotyczących napadów i strzelanin. Jego proces przeciąga się w odróżnieniu od sprawy innego zatrzymanego Stephena Ziółkowskiego. Polak zostaje skazany na krzesło elektryczne w więzieniu Sing Sing, a wyrok błyskawicznie wykonany. Gdy po ciało Ziółkowskiego nikt się nie zgłasza, jego prochy rozrzucono nad oceanem.

Choć wiele osób śledzących sprawę nie dowierza, Kwiatkowski zostaje uniewinniony. Skazany na karę śmierci zostaje za to kapuś z jego gangu Tony Kalkiewicz, któremu finalnie, z racji współpracy zamieniono krzesło elektryczne na dożywocie.

Władze nie dają jednak za wygraną w sprawie Kwiatkowskiego. Policja nęka go ciągłymi przeszukaniami, a prokurator wreszcie znajduje na niego haka. Kwiatkowski zostaje oskarżony o składanie fałszywych zeznań i skazany na 20 lat więzienia. Wychodzi z aresztu za kaucją, jednak szybko tam wraca, zatrzymany za nieprawidłowe parkowanie. Za kratami walczy o wcześniejsze zakończenie kary, jednak wszelkie jego wnioski są z automatu odrzucane. W końcu, w 1940 roku, po 10 latach odsiadki zwolniono go warunkowo. Już po trzech miesiącach od odzyskania wolności łamie warunki zwolnienia i znów trafia za kraty. Tym razem na 4 lata.

Po odsiedzeniu wyroku żeni się i przeprowadza do Syrakuz. Porzuca przestępczą drogę i wiedzie spokojny żywot farmera, zajmując się biznesem mleczarskim i farmą drobiu. Umiera w 1964 roku, mając niespełna 60 lat.

Tony Kalkiewicz, który pogrążył gang Kwiatkowskiego, opuścił więzienie po 35 latach odsiadki. Umiera w 1977 roku w wieku 81 lat.

Ziggy Płocharski, po którym słuch zaginął w trakcie obławy na gang, podobnie jak Kwiatkowski zmarł najprawdopodobniej w 1964 roku. Tego roku bowiem na policję zadzwoniła jego żona, informując, że właśnie zmarł jej mąż, który przez cały ten czas żył pod zmienionym nazwiskiem.

Gang Korneya w Buffalo, gdzie znajduje się duże skupisko Polonii, wciąż jest żywym tematem. Jakiś czas temu Polskie Towarzystwo Genealogiczne zorganizowało spotkanie z Michaelem Rizzo autorem książek „Nazywają mnie Korney” i „Polscy gangsterzy z Buffalo. Historia gangu Korneya”. Na spotkaniu pojawili się m.in. potomkowie polskich gangsterów, którzy przyznali, że przez swoje nazwiska jeszcze wiele lat później miewali nieprzyjemności. Pojawiły się jednak również głosy, zwłaszcza wśród młodych osób, mówiące, że Kwiatkowski jest kimś w rodzaju ludowego bohatera. Człowiekiem, który okradał tylko zamożne firmy i nigdy nie zapomniał o swoim pochodzeniu.

Henryk Wojciechowski alias Earl „Hymie” Weiss

Henryk Wojciechowski urodził w 1898 roku jako syn Walentego i Marry Wojciechowskich. Para wyemigrowała z terenu dzisiejszej Polski  do Stanów Zjednoczonych i osiadła w Buffalo. Wojciechowscy przenieśli się wkrótce do Chicago i zmienili nazwisko na Weiss. Zamieszkali w niebezpiecznej, północnej części miasta – dzielnicy Little Hell. Część Chicago, w której zamieszkała polska rodzina była w dużej mierze zdominowana przez  imigrantów z Irlandii. Henrykowi wkrótce zmieniono także imię na Earl (lord), co miało to dodać prestiżu młodemu Wojciechowskiemu.

Earl jako nastolatek wraz z kilkoma kolegami z okolicy złożył bandę, którą nazwano gangiem North Side. Młodzi przestępcy zajmowali się głównie napadami na jubilerów i kradzieżami aut. Na czele grupy stał Irlandczyk Dean O’Banion – późniejszy konkurent Ala Capone.

Henryk Wojciechowski

Kiedy nazwisko Earl Weiss zaczęło przewijać się w kartotekach policyjnych, gangsterowi przyjrzała się prasa i nadała Wojciechowskiemu mylny przydomek „Hymie” co w amerykańskim slangu oznacza Żyd. Gangster nie przepadał za tym przezwiskiem, gdyż nie tylko nie był Żydem, ale w dodatku jako gorliwy katolik, regularnie uczęszczał na niedzielne msze. W płaszczu oprócz pistoletu zawsze nosił różaniec.

Gdy w 1919 roku na terenie Stanów Zjednoczonych wprowadzono prohibicję, młodzi gangsterzy upatrzyli w niej szansę, aby z drobnych przestępców stać się bogatymi ludźmi. Wprowadzona przez kongresmena Volsteda ustawa, zabraniająca produkcji i sprzedaży alkoholu przyniosła skutki przeciwne do zamierzonych. Po wejściu w życie prohibicji, produkcja alkoholu nigdy nie była tak wysoka, a miasta tak pijane jak wówczas.

Wojciechowski znany od tej pory w półświatku jako Hymie Weiss wpadł na pomysł, aby przemycać alkohol z Kanady, gdzie jego zakup był całkowicie legalny. Pomagać w tym procederze miała jego partnerka mieszkająca w Montrealu – Josephine Simard.

O’Banion z kolei wolał napadać na transporty innych przemytników, zagarniając ich towar. Stosowanie tej metody sprawiło jednak, że popadł w konflikty z wieloma gangami.

North Side rósł w siłę. Gang otworzył swoje rozlewnie alkoholu, miał swoich radnych miejskich, policjantów i urzędników. Przestępcy posiadali też wyłączność na dystrybucję gazety Chicago Trubune.

O gangu z północy miasta, zaczęło robić się coraz głośniej. Mówiono, że jest to w dużej mierze banda kolegów z podwórka, która postanowiła dorobić się wielkich pieniędzy. Krążyła również legenda o tym, jak jeden z członków grupy zginął podczas jazdy konno. Kompani oskarżyli o śmierć kolegi samego konia… Uprowadzili go więc ze stajni i rozstrzelali, dokonując zemsty za śmierć towarzysza.

W Tym czasie większość przestępczych interesów w Chicago kontrolował gang Johnny’ego Torrio i jego podopiecznego Ala Capone. Grupa przestępcza eliminowała kolejno wszystkich konkurentów w mieście i tylko kwestią czasu był konflikt z gangiem O’Baniona i Wojciechowskiego.

Johnny Torrio

Mówi się, że początkiem wojny, którą prasa nazwała „piwną”, była „przejażdżka w jedną stronę”, na którą Hymie Weiss zabrał Steve’a Wiśniewskiego. Wiśniewski był człowiekiem Capone’a i właścicielem podrzędnej restauracji. Podpadł Wojciechowskiemu, bo odważył się porwać ciężarówkę z alkoholem należącą do gangu North Side.

Earl zaprosił go do auta pod pretekstem rozmowy i zażegnania konfliktu, a następnie zastrzelił nad jeziorem Michigan, po czym wyrzucił ciało do wody. Od tego momentu nastąpiło wiele ataków z jednej i drugiej strony. O’Banion zaproponował jednak zawieszeni broni. Obiecał Torrio, że wycofa się z interesu pod warunkiem, że ten odkupi od niego browar.

Dean O’Banion

Torrio przyjął propozycję i zapłacił. Kiedy jednak przyjechał do rozlewni, na miejsce wpadła policja. Budynek zamknięto, a Torrio, który właśnie stał się właścicielem browaru, został aresztowany.

Po tym incydencie O’Banion musiał zginąć. Stało się to 10 listopada 1924 roku w jednej z należących do niego kwiaciarni. Do lokalu weszło trzech mężczyzn. Jeden z nich podał rękę właścicielowi i przytrzymał ją tak, że nie mógł on sięgnąć po broń. Dwaj pozostali wyjęli pistolety i zastrzelili Irlandczyka.

Jego pogrzeb był wielkim wydarzeniem. Za karawanem, na którym znajdowała się trumna ze srebra i brązu podążało 26 samochodów wypełnionych kwiatami. Za nimi podążało 10 tys. osób, a drugie tyle czekało na cmentarzu Mount Carmel. Wśród zgromadzonych pojawili się także Torrio i Capone, choć wszyscy wiedzieli, że to oni zlecili zamach.

Pogrzeb O’Baniona

Po śmierci O’Baniona na czele gangu stanął Wojciechowski, a jego pierwszym zadaniem było pomszczenia swojego przyjaciela.

W styczniu 1925 roku Earl wraz z dwoma kompanami podjechał pod biuro Ala Capone. Chicagowski boss wychodził właśnie z zaparkowanego auta, kiedy trójka napastników otworzyła ogień w jego kierunku. W zamachu ciężko raniono ochroniarza Capone, jednak sam cel ataku nie został nawet draśnięty. Po tym napadzie wystraszony Capone zażądał, aby od tej pory wozić go tylko opancerzonym cadillakiem.

Dwa tygodnie po nieudanym zamachu przyszła kolej na Johnny’ego Torrio. Gdy mentor Capone’a zbliżał się do swojego auta, nagle pojawił się Wojciechowski, który kilkoma strzałami z obrzyna zabił jego kierowcę. Drugi z napastników oddał strzały do uciekającego bossa, który poważnie ranny padł na ziemię. Aby go dobić zabrakło jednak kul i gangsterzy musieli uciekać. Po tej akcji Torrio sam poprosił, aby go zamknięto w więzieniu i na własny koszty wstawił w celi kuloodporne szyby. Po wyjściu, przekazał cały biznes Alowi Capone po czym wyjechał do Włoch.

Odpowiedz przeciwników Wojciechowskiego nastąpiła bardzo szybko. Kiedy Earl wraz z kompanem szedł wręczyć łapówkę urzędnikowi, został zaatakowany przez ludzi Capone’a. Napastnicy strzelali z jadącego samochodu, jednak nie trafili Polaka. Doszło do wymiany ognia, ale kiedy mężczyznom skończyła się amunicja, na miejsce przyjechała policja, która aresztowała wszystkich uczestników zajścia.

Do potężnego odwetu ze strony gangu North Side doszło tym razem w Cicero pod restauracją o nazwie Hawthorne.

Hawthorne

W lokalu przebywał Capone, który przyjechał tam na lunch i spotkanie biznesowe. W knajpie i przed budynkiem znajdowała się cała gromada jego uzbrojonych ochroniarzy.

W pewnym momencie pod lokal niespiesznie podjechało 10 aut, a w każdym z nich znajdowało się co najmniej czterech mężczyzn. Nagle w kierunku witryny otworzono ogień z różnego rodzaju broni. Ostrzał prowadzony był bez przerwy. Kiedy w pierwszym aucie skończyły się naboje odjeżdżał, a jego miejsce zastępował kolejny. Ponad tysiąc pocisków, które zostały wstrzelone przez gang Wojciechowskiego zdemolowały restauracje, zaparkowane auta i pobliskie lokale. Gdy napastnikom skończyła się amunicja, samochody odjechały.

Al Capone przeżył głownie dlatego, że przykrył go własnym ciałem jego najbliższy ochroniarz. Gdy strzały ucichły, zabrano Ala z miejsca zamachu i wywieziono niezwłocznie do kryjówki w Chicago. Co ciekawe, w ataku ranne zostały tylko dwie osoby – ochroniarz gangstera i kobieta siedząca w aucie na parkingu. Capone zapytany przez prasę, kto do niego strzelał, odpowiedział: – Czytajcie nekrologi, tam niedługo znajdziecie ich nazwiska.

Prohibicja w USA

Kilka tygodni później dopadnięto Wojciechowskiego. Zabójcy, którzy czatowali na niego od kilku dni, zastrzelili go w kwiaciarni O’Baniona 11 października 1926 roku. Earl Wojciechowski-Weiss miał 28 lat. Na pogrzebie podobnie jak w przypadku O’Baniona karawan wiózł trumnę ze srebra i brązu, a za nim podążało 16 otwartych aut wypełnionych kwiatami. Niedługo po śmierci polsko-amerykańskiego gangstera zakończyła się wojna gangów w Chicago.

Ofiary masakry w dniu świętego Walentego

Kiedy po zniknięciu Earla na czele gangu North Side stanął Bagsy Moran, Capone zaproponował mu wspólne interesy. Zaoferował też prezent w postaci ciężarówki pełnej towaru. Była to jednak zasadzka, a gangsterzy Capone’a rozstrzelali siedmiu ludzi Morana.

Tamto wydarzenie media okrzyknęły „masakrą w dniu świętego Walentego”, a od Capone’a po tym incydencie, odwrócili się skorumpowani policjanci, urzędnicy i sędziowie. Słynny gangster został skazany na 11 lat za oszustwa podatkowe. Zmarł na syfilis w 1947 roku.

Warto dodać, że groby Capone, O’Baniona i Wojciechowskiego znajdują się na tym samym cmentarzu – Mount Carmel w Hillside.

Meyer Lansky

Urodził się jako Meyer Suchowlański w 1902 roku w Grodnie, na dawnych terenach I Rzeczpospolitej będącej ówcześnie pod rosyjskim zaborem. Obecnie miasto to znajduje się na terenie Białorusi, niedaleko granicy z Polską. Plotka głosi, że kiedy pytano Lanskiego o pochodzenie, odpowiadać miał właśnie – Polska.

Żydowska rodzina Meyera zabiegała o to, aby chłopiec został w przyszłości rabinem. Stało się jednak inaczej i jako 9-latek wyruszył w dwutygodniową podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie wraz z matką dołączył do ojca, który przebywał tam od kilku lat.

Za oceanem, w szkolnym dzienniku trudne do wymówienia nazwisko zamieniono mu na Lansky. Jako chłopiec bardzo lubił chodzić do szkoły, a nauka przychodziła mu z łatwością – jednego roku zaliczył nawet dwie klasy. Rodzina Suchowlańskich była jednak zbyt uboga, aby opłacać dalsze kształcenie syna i jego edukacja zakończyła się na szkole podstawowej.

Po pewnym czasie zmienili miejsce zamieszkania i przeprowadzili się w pobliże Małej Italii – dzielnicy zamieszkiwanej przez włoskich imigrantów. Tam nastoletni Meyer po raz pierwszy miał okazję wykazać się charakterem.

Pewnego razu, kiedy samotnie przemierzał ulice, otoczyła go grupka starszych i fizycznie większych Włochów. Zażądali od młodego Żyda pieniędzy za ochronę. Kiedy stanowczo odmówił, doszło między nimi do bójki. Harda postawa Lansky’ego zrobiła na Włochach takie wrażenie, że zaproponowali mu ochronę za darmo. Meyer miał zlekceważyć tę propozycję, mówiąc liderowi szajki – „Wsadź sobie w dupę twoją ochronę. Nie potrzebuję jej.”

Młody Lanski

Owym hersztem grupy okazał się Salvatore Lucania, którego świat poznał później jako Lucky’ego Luciano. Przyszłemu bossowi amerykańskiej mafii zaimponowała bezczelna i odważna postawa Lansky’ego. Jakiś czas później panowie tworzyli już nierozłączny, przestępczy duet.

Na swojej drodze, młody Lansky spotkał jeszcze innych młodych rzezimieszków, którzy później stali się tuzami amerykańskiego półświatka, Dutch’a Shultza, czy Bugsy’ego Siegel’a. To właśnie z nimi zaczął prowadzić pierwsze interesy, zajmując się zbieraniem haraczy, sutenerstwem, czy drobnym hazardem.

Trzeba zaznaczyć, że Lansky nigdy nie imponował posturą czy brutalnością. Był raczej wątłej budowy i mierzył zaledwie 167 cm. Nadrabiał jednak sprytem, inteligencją, zdolnością analitycznego myślenia i umiejętnością prowadzenia negocjacji, czy rozwiązywania konfliktów.

Eksplozja jego przestępczej kariery, podobnie jak wielu innych drobnych przestępców w USA, nastąpiła w momencie wprowadzenia prohibicji na początku lat 20. Przemytniczego fachu, Lansky uczył się od najlepszych. Jego mentorem w tamtym czasie został Arnold Rothstein – do 1925 roku największy przestępca w całej Ameryce, pierwszy przemytnik narkotyków i największy szmugler alkoholu w czasach prohibicji (jego majątek wycenia się na 125 milinów dzisiejszych dolarów).

Rothstein jako twórca żydowskiej mafii, poprzez połączenie ulicznych gangów został uznany za ojca przestępczości zorganizowanej w Stanach Zjednoczonych. To właśnie on zmienił małych przestępców w wielkich biznesmenów, którzy zaczęli zarabiać potężne pieniądze. Jednym z nich był właśnie Lansky.

Arnold Rothstein

Gdy 4 listopada 1928 roku żydowski boss został zastrzelony w Central Park Hotel, jako zleceniodawców wskazywano Lucky’ego Luciano i właśnie Lansky’ego. Potencjalnie to oni, wieloletni uczniowie Rothstein’a mieli zyskać najwięcej na jego śmierci. Rozpoczynali właśnie swój marsz po przejęcie władzy w nowojorskim półświatku.

Po tamtym zabójstwie w Nowym Jorku rozszalała się wojna kastellamaryjska, w której naprzeciw siebie stanęło dwóch sycylijskich bossów starego pokolenia  Giuseppa „Joe Boss” Masseria i Salvatore Maranzano.

Lansky i Luciano przyłączają się najpierw do tego pierwszego, lecz później dogadują się z drugą frakcją. W rzeczywistości jednak realizują swój własny, przebiegły plan. Używając kilku podstępnych zagrywek, zabijają obu bossów i na początku lat 30. tworzą Narodowy Syndykat z podziałem na pięć rodzin mafijnych. Na czele organizacji zasiada Luciano, a jego prawą ręką i najbliższym współpracownikiem zostaje Meyer Lansky.

Martwy Masseria

Obaj panowie od początku nie znosili sycylijskich, konserwatywnych bossów, którzy dokonywali podziałów etnicznych. Zgodnie uważali, że możliwość zarabiania w półświatku tak samo, jak Włochom należy się również Irlandczykom, Polakom, Żydom i innym nacjom.

Zbrojnym ramieniem Syndykatu została ekipa składająca się w większości z Żydów, znana jako „morderstwo spółka zoo.”. Szacuje się, że w ciągu dekady cyngle syndykatu zgromadzili na swoim koncie około 1000 ofiar. Lansky nigdy nie przyznał się do żadnych powiązań z morderstwami bojówki syndykatu.

Znany był z pragmatycznego podejścia do prowadzenia interesów. Zamiast naboi wolał używać słów i polubownie załatwiać sprawy, i rozwiązywać konflikty. Po latach mówił – „Prowadziliśmy biznes niczym koncern samochodowy Forda. Strzelanie i zabijanie nie było efektywnym sposobem robienia interesów. Sprzedawca Forda nie strzela do sprzedawcy Chevroleta. Oni próbują się przelicytować”.

W latach 40. dzięki swoim zdolnościom mediacyjnym wyciągnął z więzienia Luciano, który w zakładzie karnym w Dannemora odsiadywał wyrok od 30 do 50 lat. Gdy po wybuchu II wojny światowej w portach przy wschodnim wybrzeżu USA zaczęły płonąć statki, władze podejrzewały, że może być to sprawka niemieckich sabotażystów. Obawiano się także strajku robotników pracujących w dokach. Z racji tego, że nabrzeże kontrolowała mafia, zwrócono się poprzez Lansky’ego do odsiadującego wyrok Luciano. Lansky wynegocjował, że jego przyjaciel opuści więzienie, w zamian za co Luciano zagwarantuje ład i bezpieczeństwo na amerykańskim wybrzeżu.

Słynny „Lucky” został wkrótce deportowany do Włoch, a Meyer zajął się tym, co lubi najbardziej – biznesem hazardowym i praniem brudnej forsy. Kupował kluby, restauracje i hotele. Za pośrednictwem banku na Bahamach wysyłał pieniądze do Szwajcarii. Następnie dokonywał skomplikowanych operacji finansowych, pożyczał sam od siebie pieniądze, płacił odsetki, a potem jeszcze dostawał zwrot podatku. Posiadał udziały w kasynach w Nowym Jorku i Nowym Orleanie. Miał też trzy potężne kasyna w Miami, gdzie finalnie zamieszkał.

Meyer Lansky

W połowie lat 40. pomagał swojemu kumplowi „Bugsy’emu” przy budowie „Flamingo” – potężnego hotelu z kasynem na pustyni w Las Vegas. Początkowo Lansky był bardzo sceptyczny co do tego projektu, który na starcie przynosił tylko straty. Zanim hotel zaczął generować potężne przychody, Siegel został zabity na zlecenie mafii, której podpadł kilkukrotnie, nie tylko tym, że nie przynosił pieniędzy inwestorom. Meyer ratował mu skórę kilka razy, ostatecznie jednak prawdopodobnie sam wydał zgodę na jego zabójstwo.

Na początku lat 50. Lansky wyjeżdża na Kubę i planuje zbudować w Hawanie swoje kasynowe imperium. Był to okres, w którym do władzy doszedł dyktator Batista. Panowie szybko się zaznajomili i zaprzyjaźnili. Jako że Meyer Lansky znany był jako geniusz hazardu, Batista dał mu wolną rękę w sprawie budowy kasyn i rozwoju hazardowego biznesu na Kubie.

Żydowski gangster postawił nawet 21-piętrowy hotel z kasynem o nazwie „Riviera”, jednak hazardowe El dorado zakończyło się w sylwestrową noc 1958 roku. Na ulice wybiegają rewolucjoniści pod przywództwem Fidela Castro, a Batista ucieka z kraju. Do Stanów ucieka także Lansky, a misternie budowane kasynowe imperium wpada w ręce rewolucjonistów i przepada na dobre.

Meyer zaczyna jednak tracić zdrowie i chory na serce trafia do szpitala w Miami. Nie daje mu odetchnąć także FBI, które nieustannie depcze mu po piętach.

Wydarzenia z Kuby zostały w pewnym stopniu ukazane w filmie „Ojciec chrzestny II”, w którym postać Hyman’a Rotha była mocno inspirowana osobą Lansky’ego. Po premierze filmu gangster zadzwonił nawet do aktora wcielającego się w tę rolę, informując go, że zagrał bardzo dobrze, jednak powinien być nieco bardziej miły.

Lee Strasberg jako Hyman Suchowsky / Hyman Roth, „Ojciec chrzestny II”

W końcu władze dobierają się do Lansky’ego, znajdując w dokumentach różne nieprawidłowości. Mężczyzna trafia do aresztu, jednak wychodzi wkrótce za kaucją. W 1970 roku ucieka do Izraela, gdzie stara się o tamtejsze obywatelstwo.

Po dwóch latach otrzymuje odmowę i wylatuje do Paragwaju, gdzie za 50 tys. dolarów obiecano mu azyl. Podczas międzylądowania w Argentynie zostaje jednak schwytany i przewieziony do Miami. Ponownie wychodzi za kaucją tym razem w wysokości aż 250 tys. dolarów.

Chory na serce kursuje między szpitalem, a sądami, gdzie odpowiada na zarzuty dotyczące przestępstw podatkowych. Finalnie z braku dowodów w 1976 roku sąd umarza postępowanie przeciwko niemu.

Po zakończeniu problemów prawnych ponownie próbuje udać się do Izraela, ale dostaje odmowę. Do końca życia mieszka w domu w Miami wraz z żoną i trójką dzieci. Umiera w szpitalu na raka płuc, w styczniu 1983 roku, w wieku 81 lat.

Meyer Lansky był inspiracją dla wielu postaci filmowych i książkowych. Wspomniany Hyman Roth czy David Aaronson z „Dawno temu w Ameryce” – byli wyraźnym nawiązaniem do jego osoby. W filmie „Hawana –  Miasto utracone”, Dustin Hofman wcielił się w rolę właśnie Meyera Lansky’ego.  Gangster urodzony w Grodnie, podobnie jak wcześniej wymienieni Lansky, Guzik i Weiss jest także jednym z bohaterów serialu HBO, „Zakazane imperium”.

Józef Filkowski i Paul Jaworski

W gronie gangsterów polskiego pochodzenia działających w okresie prohibicji możemy wymienić jeszcze dwa znaczące nazwiska.

Pierwsze z nich to Józef Filkowski, należące do herszta polskiego gangu Flats Mob działającego w Cleveland. Informacje, jakie zachowały się odnośnie gangu Polaka, to śmierć jego wspólnika Josepha Staszka zastrzelonego przez detektywów oraz zabójstwo redaktora gazety The Plain Dealer, którego policjant omyłkowo wziął za Filkowskiego. Finalnie większość bandy została schwytana i skazana na najwyższe kary. Sam Filkowski został w 1931 roku skazany na karę śmierci. W muzeum policji w Cleveland znajduje się jego maska pośmiertna.

Artykuł o gangu Jaworskiego

Drugi z gangsterów to Paul Jaworski, urodzony w Polsce pod nazwiskiem Poluszyński. Jaworski był przywódcą gangu Flathead działającego w Detroit w stanie Michigan, a następie w Pensylwanii. Gang Jaworskiego zasłynął pierwszym w historii USA napadem na samochód pancerny, do którego doszło 11 marca 1927 roku na Brightwood Road, 7 mil od Pittsburgha. Banda umieściła pod jezdnią 500 funtów czarnego prochu skradzionego w kopalni, a po wysadzeniu pojazdu zrabowała 104 tys. dolarów. W kolejnym roku gang dokonał także brawurowego napadu na biura The Detroit News, rabując pieniądze przeznaczone na wypłaty dla pracowników.

Jaworski został schwytany 13 września 1928 roku. Na swoim koncie poza napadami ma co najmniej trzy zabójstwa. Jego ofiarami byli strażnik zastrzelony w czasie napadu, pracownik kopalni oraz wspólnik, z którym pokłócił się o podział łupów. Sąd skazał go na karę śmierci, którą wykonano 21 stycznia 1929 roku.

online-mafia.pl/ Mafia PL

 

Zostaw odpowiedź