22 lata temu zastrzelono Nikodema Skotarczaka ps. Nikoś

fot. mat. prasowe
6 140 466

Urodził się w 1954 roku w Pruszczu Gdańskim. Dzieciństwo i młodość spędził na gdańskim Wrzeszczu.  Po ukończeniu szkoły podstawowej, rozpoczął edukację w Zespole Szkół Zawodowych nr 2 w Gdańsku – Wrzeszczu.

Jego zapał do nauki nie był największy. Swojemu rodzeństwu, starszej siostrze i młodszemu bratu, często powtarzał: „Wy się uczcie a ja zarobię dla nas pieniądze”. Rzeczywiście, Nikodem nie zamierzał tracić czasu na naukę. Już przed ukończeniem dwudziestego roku życia, zaczął zadawać się z przestępczym elementem Trójmiasta. Interesowały go zwłaszcza wszelkie gry hazardowe, surowo zakazane w czasach PRL-u.

Jako młodzieniec nie uchodził raczej za osobę postawną, jednak załatwił sobie prace w charakterze bramkarza gdyńskiego lokalu Lucynka.

Wiele publikacji podaje, że w tamtym okresie stanął również na bramce najbardziej elitarnego klubu na Wybrzeżu, czyli słynnego Maxima, zlokalizowanego w gdyńskim Orłowie. Jego właściciel Michał A. ps. Mecenas, szara eminencja trójmiejskiego półświatka i jeden z najbogatszych wówczas ludzi w tamtym regionie, miał stać się także mentorem młodego Nikodema.

fot. Klub „Maxim”

Nikoś chwytał się wszelkich przedsięwzięć, jakie przynosiły wówczas jakiś dochód. Zajmował się dystrybucją nielegalnie wydobywanego bursztynu, handlował walutą, dokonywał drobnych kradzieży.

Jego kariera zaczęła nabierać tempa po 1980 roku, kiedy to zaczął zajmować się handlem kradzionymi samochodami.

W 1985 roku ustalono, że Skotarczak mógł przemycić z RFN do Polski ponad 100 kradzionych aut. Zatrzymano wówczas kilkanaście osób współpracujących z Nikosiem. Za samym szefem organizacji wystawiono list gończy.

W 1989 roku został zatrzymany w Berlinie i umieszczony w więzieniu Tegel. Uciekł stamtąd zamieniając się ubraniami z bratem podczas widzenia. Klika lat później uciekł z konwoju podczas transportu do Pałacu Mostowskich.

fot. Nikoś, mat.prasowe

 

W drugiej połowie lat 90. był już jednym z najsłynniejszych Polskich gangsterów i zaczął wchodzić w nowe branże m.in. w handel narkotykami.

Miał już w tym czasie wielu wrogów, a widmo śmierci ciągnęło się za nim od ładnych paru lat. W 1977 roku zmarła jego pierwsza żona Gabriela. Później samobójstwo w celi aresztu popełniła jego siostra Teresa, a w święta Bożego Narodzenia 1992 roku w wypadku drogowym zginęli jego matka oraz brat.

Przyszedł też i czas na Nikosia. Od dłuższego czasu docierały do niego informacje, czy to z półświatka czy ze służb z którymi utrzymywał kontrakty, że warto aby otoczył się ochroną a najlepiej ukrył.

Skotarczak nie słuchał tych porad. Nie wierzył, że ktoś może go zabić.

23 kwietnia 1998 roku, Nikoś wraz ze swoją trzecią żoną Edytą, bawił się na imieninach swojego przyjaciela Wojciecha K. ps. Kura.

Panowie z żonami najpierw imprezowali w klubie Marco Polo, a po całonocnej balandze udali się przed południem kolejnego dnia do agencji towarzyskiej Las Vegas.

Zabójca pojawił się znikąd. Wbiegł do lokalu i oddał sześć strzałów do Nikosia trafiając go w brzuch i głowę. Kura został ranny w nogę i pachwinę. Kobiety, które uciekły w popłochu zawiadomiły policję i pogotowie jednak Skotarczak już nie żył.

fot. wynoszone ciało Nikosia, mat. prasowe

Na policyjnym nagraniu z oględzin miejsca zbrodni widniała godzina 13.20.

Prawa skroń przytulona do bocznej ściany, lewa roztrzaskana i zakrwawiona, widać wylot kuli. Czarne dżinsy, czarny podkoszulek, na wieszaku czarna skóra – strój bardziej żałobny niż imprezowy.

W lewej ręce, na której uwagę przyciąga srebrny zegarek Cartier Santos, Nikoś ściska niezidentyfikowany przedmiot przypominający talię kart lub papierosy. Choć to truizm, w pierwszym momencie sfilmowana śmierć wygasza w ofierze nawet wspomnienie cech, z którymi była kojarzona jeszcze godzinę wcześniej. 

Tej emocji ulegli też filmujący, z których pracy korzystam. „Taki mocny gościu był nie? No właśnie, i o to chodzi – taki mocny. A tak go zrobili – jak harcerza. Dokładnie, jak harcerza” – słyszę w tle nagrania, które miało zostać zniszczone. Policjanci, kamerzyści i prokuratorzy mają jednak świadomość, że śmierć Skotarczaka nie rozwiązuje problemu przestępczości zorganizowanej.” * Tomasz Batyr, „Spowiedź Nikosia zza grobu”,wyd. ZonaZero, 2018 r.

Tutaj kończy się historia gangstera-celebryty, o którym mówiono, że „ze swoimi złodziejskimi zasadami nie nadaje się do nowych czasów”. Kaseta z policyjnym nagraniem z miejsca zbrodni, krążyła potem długo w półświatku. Za 50 dolarów można było ją wypożyczyć od policjantów.

Kto zabił Nikosia? Nigdy tego nie ustalono, a tropy wiodły w różne strony.

Główne podejrzenia padły na Daniela Z. ps. Zachar – prawą rękę Nikosia. Zachar powtarzał w zaufanym gronie, że to on odwala całą czarną robotę, zaś Nikoś, chwalił się, że jest zbyt bogaty żeby siedzieć. Z. nie miał wątpliwości, że w razie wpadki zostanie przez niego wsypany.

Inne tropy w śledztwie prowadziły do bossów łódzkiej ośmiornicy, z którymi Nikoś popadł w konflikt po porwaniu biznesmena z Opoczna, grupy pruszkowskiej, z którą wcześniej zadarł, a nawet do Carringtona, który miał prawo się mścić za wspieranie Lelka.

Kim by nie był zabójca, Nikoś w ostatnich chwilach swojego życia musiał czuć się oszukany i zdradzony. W Las Vegas czuł się w pełni bezpiecznie, a mimo to na minuty przez egzekucją zniknęła ochrona lokalu a nawet barman. Nie ma wątpliwości że przed lufę zabójcy wystawił go ktoś z bliskiego otoczenia.

O słynnym paserze z wybrzeża już w 1993 roku pisał Werner Rixdorf w swojej książce :  „Kamienna twarz – ojciec chrzestny z Gdańska Nikodem Skotarczak.”

Trzy lata później o Nikosiu nakręcono film dokumentalny w reż. Wojciecha Szumowskiego „Kraina Złudzeń”.

Gangster pojawił się też w epizodycznej roli, w filmie Olafa Lubaszenki „Sztos” (1997).

 

6 Komentarze
  1. MS mówi

    „samobójstwo w celi aresztu popełnił jego siostra Teresa” – literówka

  2. Macias mówi

    Lucynka mieściła się w Gdańsku Wrzeszczu

  3. maiami@wp.pl mówi

    Miami strzelał

    1. Ela mówi

      Facet miał w oczach jakiś taki tragiczny smutek, co w odniesieniu do ust wyrażających wesołość wzbudza niepokój, empatię i solidarność w osobie, która na niego patrzy, a wie, czym jest samotność, beznadzieja, nuda i utrata zaufania do ludzi, a do tego potrafi to wszystko maskować i całe życie udawać, żeby kupować sobie szacunek i po prostu ludzi, a wszystko to przy użyciu banalnych sztuczek, w banalny sposób i dla wyjątkowo banalnych ludzi – prostytutek… Nikoś to pokolenie mojego ojca i wujka i jeśli kochał bezwarunkowo swoje dzieci, a nie traktował je jak małpy w cyrku, zaś kobiety szanował, a nie bił i zdradzał nawet, kiedy były już umierające, to tym bardziej nie zasłużył na zapakowanie go do worka i wyniesienie przez brudnych meneli z zakładu pogrzebowego, który powinno się spalić wraz z tymi prostytutkami komendanta, które na każdym zdjęciu pozują z tępymi uśmiechami obok zwłok. Nikoś gangsterem? Mój „tata” pracował w owym czasie w fundacji żydowskiej, która prała kasę i waliła w rogi skarbówkę, jednocześnie dając koszerne łapówki wybranym funkcjonariuszom tego i pokrewnych organów. Z kolei wujek najpierw milicjant, a potem policjant, który maturę kupił na bazarze, a tato napisał mu potem magisterkę, kręcił lody na podrzędnym komisariacie, biorąc dolę od znajomych emerytek, za wpuszczenie ich za żółte firanki, posuwał swoje podwładne, swego czasu jedna „kochanka” to było za mało, więc prosto do wacka parami szły, a potem awansowały, a po pracy ci dwaj przyjaciele z burdelu szli sobie na przegląd podwarszawskich burdeli, którymi najgorszy gangus by gardził, bo HIV, kiła i inne syfy tworzyły w ich otoczeniu smog. Wieczorem zaś mój tata, który za minutę rozmowy z kolegą ze szkoły w autobusie przez 2 dni wyzywał mnie od szmat *takich, jak matka” jechał do domu i bił moją macochę, zaś wujek obskakiwal jeszcze kolejną dziurę na mieście, podczas gdy w domu czekała jego chora na zanik mięśni żona. Człowiek może być bandytą na mieście, ale niech nie będzie ch… w domu. Tyle w temacie

      1. Ela mówi

        Święte śłowa w tamtych czasach było pełno bandytów domowych!!!! A nikos chociaż klasę miał bo ten gnój mój niby ojciec całe życie matkę bił i nas

  4. stary z miasta mówi

    Może kuraś się nie do końca rozliczył z Nikosiem z Hestii czy innych wspólnych przedsięwzięć??? I w takiej sytuacji bardzo by zyskał na śmierci przyjaciela i wspólnika. Ten wątek powinien być podjęty i bardzo dokładnie zbadany przez organy ścigania

Zostaw odpowiedź