Polacy sprawcami brawurowego włamania. Z niemieckiego urzędu celnego wynieśli 6,5 mln euro

Fot. zdjęcie zrobione przez świadka, niemiecka policja
0 6 308

Jak informuje Gazeta Wyborcza, organy ścigania schwytały mężczyzn podejrzanych o dokonanie głośnej kradzieży z niemieckiego Urzędu Celnego.

Do zdarzenia doszło w niedzielę 1 listopada 2020 roku w miejscowości Emmerich am Rhein blisko granicy z Holandią. Znajduje się tam oddział Urzędu Celnego z Duisburga, do którego pod osłoną nocy włamała się grupa złodziei. Do skarbca dostali się po przewierceniu ściany z piwnicy sąsiedniego budynku. Świadkowie zdarzenia wyjaśnili, że cała akcja rozpoczęła się około 6 nad ranem. Wtedy bowiem rozległy się odgłosy wiercenia. O godzinie 9 trzech mężczyzn w roboczych ubraniach zaczęło ładować łup do furgonetki, po czym odjechali.

Rabusie wynieśli z urzędu celnego gotówkę w wysokości 6,5 miliona euro, mimo że spodziewali się, iż będzie to znacznie mniejsza kwota.

Niemieccy śledczy nie mieli w tej sprawie wielu poszlak. W oświadczeniu przekazali, że napad został wykonany w profesjonalny sposób i za pomoc w schwytaniu sprawców zaoferowali nagrodę w wysokości 100 tysięcy euro.

Dodatkowo lokalna policja opublikowała zdjęcie zrobione przez świadka, który nabrał podejrzeń co do jednego ze złodziei. Sfotografował mężczyznę, który dookoła obszedł urząd celny, po czym wsiadł do samochodu i odjechał w tym samym kierunku, co furgonetka.

Niemiecka policja była przekonana, że złodzieje mieli informatora, gdyż dokładnie wiedzieli, jak ominąć zabezpieczone stalowe drzwi skarbca. Jak przekazała Gazeta Wyborcza, tym informatorem miał być jeden z niemieckich funkcjonariuszy służby celnej. O sprawie całej kradzieży zrobiło się głośno, gdyż złodzieje pokłócili się o pieniądze. Jeden z rabusiów miał okraść swoich wspólników i zamiast przekazać celnikowi 1,5 mln euro, zapłacił mu jedynie 500 tysięcy.

Nad sprawą napadu pracowały jednocześnie niemieckie służby oraz CBŚP i wrocławska prokuratura. Jak potwierdził sędzia Marek Poteralski, w środę 11 maja wrocławski sąd tymczasowo aresztował czterech podejrzanych. Wśród nich znalazło się trzech mężczyzn, w tym Daniel L. pracujący w niemieckim urzędzie celnym oraz jedna kobieta.

Źródło: Gazeta Wyborcza

Zostaw odpowiedź