„Ślepy Maks”. Król dintojry z Bałut
Urodzony w 1890 roku Menachem Bornstein zdobył w swoim życiu wiele przydomków. Nazywany łódzkim Alem Capone, żydowskim Janosikiem, królem dintojry czy wreszcie „Ślepym Maksem” – stał się legendą przestępczego podziemia przedwojennej Łodzi.
Menachem przyszedł na świat w Łęczycy jako syn Beniamina i Maszy Bornstein. Wkrótce po narodzinach chłopca rodzina wyprowadziła się z Łęczycy i zamieszkała na łódzkich Bałutach, w okolicy dzisiejszej ul. Stefana.
Ociec Maksa – jak zaczęto nazywać Menachema, zajmował się ostrzeniem narzędzi.Pewnego razu, kiedy mężczyzna ostrzył noże na ulicy, stratował go pędzący dwukonny powóz. Pojazd ten prowadził syn bogatego żyda o nazwisku Goldberg.Młody mężczyzna oskarżył Bornsteina o spowodowanie wypadku i zaczął go okładać batem.
Do wszystkiego włączył się stojący w pobliżu policjant, który zamiast wyjaśnić sprawę dołożył kilka razów pałką w głowę, leżącemu Beniaminowi. Kiedy mały Maks przybiegł na miejsce zdarzenia, zastał martwego ojca w kałuży krwi. Gdy okazało się, że wdowa bo Bornsteinie nie otrzyma żadnej rekompensaty ze strony Goldberga, Maks poprzysiągł zemstę.
W międzyczasie młody Maks, wraz z przyjaciółmi z ulicy, zajął się żebraniem przesiadując w okolicy kościoła. Tam też spotkał ich słynny paser o pseudonimie „Natan Ksiądz”, który to zaproponował im wstąpienie do swojej szajki.Człowiek ten ówcześnie, w łódzkim półświatku owiany był legendą – Chłopców potrzebował do utworzenia szajki zajmującej się drobnymi kradzieżami.
10 letni Maks nie zapomniał jednak o sytuacji jaka przydarzyła się jego ojcu. Zapowiadał wszem i wobec, że pomści ojca zatłuczonego pałką przez policjanta.
Pewnego dnia, tenże policjant zauważył Maksa na jednej z ulic. Złapał chłopca, wciągnął do bramy i zaczął go bić bez opamiętania. Wykrzykiwał przy tym aby przestał rozpowiadać, że to on zabił jego ojca.
Bezbronny i zakrwawiony Maks nie wiele mógł zrobić i mało brakowało aby ten napad skończył się jego śmiercią.Stójkowy sięgał już do kabury po broń, kiedy u jego boku błysnęło ostrze noża. Mężczyzna raniony przez niespodziewanego napastnika padł na ziemię i upuścił pistolet. Broń podniósł Maks, który wycelował w policjanta i zabił go bez zawahania.
Jak się okazało pomocnikiem młodego Bornsteina był niejaki Staszek Poneta, chłopiec z ulicy który od tej pory stał się wiernym kompanem Maksa. Napadnięty chłopak nie został jednak w żaden sposób ukarany za zastrzelenie policjanta. Najprawdopodobniej sąd nie dał wiary, że drobnej postury dziecko mogło dokonać takiej rzeczy. W wyniku pobicia przez stójkowego, Maks stracił wzrok w jednym oku i zyskał przezwisko „Ślepy Maks”.
Młody Bornstein po tych wydarzeniach stał się zawodowym złodziejem i co raz pewniej stąpał w przestępczym półświatku. W nędznych częściach Łodzi, zwanych ściekami miasta, czuł się jak ryba w wodzie. Po wybuchu I wojny światowej wraz ze swoją szajką okradał pociągi wiozące przez Łódź żywność dla carskiego wojska, na froncie wschodnim.
Gang „Ślepego Maksa” zaczynał rosnąć w siłę a sam jego pseudonim wzbudzał strach na ulicach miasta. Mówi się, że w tym okresie popadł w konflikt ze wspomnianym na początku bogatym żydem Goldbergiem, któremu to psuł interesy. Maks miał rzekomo poślubić jego córkę, a sam Goldberg zginąć w dniu ślubu. Miał być to rodzaj zemsty Borsteina za wszystkie krzywdy doznane ze strony zamożnego żyda. Z dużym prawdopodobieństwem jest to jednak tylko jedna z licznych plotek i legend na temat łódzkiego gangstera.
Pewny za to jest fakt, że Maks wraz z kompanami utworzył w 1928 roku stowarzyszenie „Bratnia pomoc”, mające na celu pomagać ubogiej ludności żydowskiej.
Do rozstrzygania sporów powstał nieformalny uliczny sąd, zwany dintojrą. Dintojra wymierzała kary, rozwiązywała spory i odzyskiwała długi. Od wyroku nie było odwołania a ich wykonaniem zajmowali się młodzi, uzbrojeni mężczyźni.
Drugą najważniejszą osobą po Maksie w organizacji był niejaki Balberman. Mężczyźni jednak popadli w konflikt który zakończył się tragicznie. Kiedy panowie spotkali się w piwiarni, 19 września 1929 roku, doszło do sprzeczki. Balberman uderzył Maksa w twarz, ten zaś wyjął pistolet i zastrzelił go.Sąd nie wymierzył kary Bornsteinowi uznając, że działał on w obronie własnej. Po tych wydarzeniach „Ślepy Maks” zyskał jeszcze większą sławę, człowieka groźnego i nietykalnego.
Na początku lat 30 Borstein przeprowadził się z żoną na ulicę Sienkiewicza, gdzie powstało biuro próśb i podań „Obrona”. Maks przyjmował tam klientów, którzy zgłaszali się z problemami i prośbami a następnie za odpowiednią opłatą rozwiązywał ich sprawy. Aby załatwić problemy swoich klientów posuwał się do wymuszeń, zastraszeń i pobić.
Sytuacja ta przypomina sceny rodem z filmu „Ojciec Chrzestny”, w których to głowa rodziny mafijnej przyjmowała w swoim biurze petentów a następnie zlecała komuś ze swoich ludzi załatwienie sprawy.
Zdarzało się jednak często, że „Ślepy Maks” pomagał całkiem bezinteresownie.Tak też było w przypadku skradzionych skrzypiec Stradivariusa należących do słynnego Bronisława Hubermana, który przyjechał do Łodzi na swój występ.Skrzypce zniknęły na łódzkim dworcu kolejowym a postawiona na nogi policja niewiele potrafiła zdziałać.
Poproszony o pomoc „Maks” zezłościł się, że w jego mieście doszło do tak haniebnego czynu. Gangster sprawił, że instrument odnaleziono w bardzo krótkim czasie. Podobno po całej sytuacji Huberman w podziękowaniu zagrał prywatny koncert dla Maksa i jego żony.
Mimo swoich dobrych uczynków, opłacania policji i urzędników, „Ślepy Maks” nie mógł uchronić się przed wymiarem sprawiedliwości. Ilość zeznań przeciwko niemu była zbyt duża aby sprawę można było zamieść pod dywan.
W maju 1935 roku, w sądzie przy placu Dąbrowskiego rozpoczęto jego proces. Akta śledztwa liczyć miały prawie 1100 stron, a do sprawy powołano ponad 150 świadków w tym policjantów, paserów, złodziei czy klientów jego biura. Proces był głośno komentowany w całej Polsce. Kiedy na pierwszych stronach gazet opłakiwano śmierć Piłsudskiego, kilka stron dalej pisano o postępach w sprawie „Ślepego Maksa”.
Borsteinowi nie pomógł nawet fakt, że przyznał się do bycia policyjnym informatorem. Utrzymywał bowiem bliskie kontakty z inspektorem Zygmuntem Noskiem.
Jak wykazało śledztwo obaj panowie z tej znajomości czerpali korzyści. Inspektor Nosek bowiem sam został skazany na 1,5 roku więzienia za pomocnictwo Maksowi i uprzedzanie go o planowanych aresztowaniach.
„Ślepego Maksa” skazano na 5 lat więzienia 17 maja 1935 roku, jednak latem 1939 roku można już było spotkać go ponownie na ulicach Łodzi. W tym czasie, podczas nieoficjalnej rozmowy z redaktorem „Ekspresu” miał on się żalić na narastające niebezpieczeństwo ze strony Hitlera, które miało lada chwila dotknąć przede wszystkim ludność żydowską.
Zwierzył się wówczas, że zamierza ratować się ucieczką, wyjeżdżając na wschód, gdzie jak uznał, będzie bezpieczny. Tak też postąpił. W momencie wybuchu II wojny światowej, wyjechał do Rosji a następnie do Kazachstanu. W Polsce pozostawił żonę, siostrę oraz większość kompanów z dintojry.
W 1943 roku w niemieckiej gazecie pojawił się artykuł o rzekomej śmierci Maksa, który miał zostać zastrzelony przez polska policję. Informacja okazała się nieprawdziwa, a „Ślepy Maks” do Łodzi wrócił w 1946 roku.
Zamieszkał w kamienicy przy ul. Gdańskiej 26, jednak dawnej pozycji już nigdy nie odbudował. Nie pozwolił na to nowy ustrój państwa i brak ludzi, którymi mógłby dowodzić.
Utrzymywał się natomiast z handlowania złotem w Grand hotelu i prowadzenia zakładu tkackiego. Mówi się też, że odkopał kosztowności, które ukrył przed wojną. Oficjalnie pracował jako portier w odzieżowej spółdzielni pracy.
W 1956 roku ożenił się z o ponad 40 lat młodszą Alicją. Plotka głosi, że za rękę kobiety przekazał jej rodzinie 100 tys. zł. Jednak najprawdopodobniej jest to kolejna z miejskich legend, które regularnie powstawały przy opowieściach o słynnym gangsterze.
Kolejna z nich mówiła o manekinie obwieszonym dzwoneczkami, który stać miał w mieszkaniu Bornsteina. Młodzi adepci złodziejskiego fachu mieli tam przechodzić egzamin pod okiem gangstera, wyciągając portfel z kieszeni marynarki tak aby żaden z dzwonków się nie odezwał.
„Ślepy Maks” zmarł w 1960 roku w Łodzi. Został pochowany na cmentarzu żydowskim przy ul. Brackiej. Jego grób znajduję się naprzeciwko mauzoleum słynnego przedsiębiorcy Izraela Poznańskiego.
Postać ślepego Maksa zainspirowała wielu twórców, do użycia wątku tej niezwykłej postaci w swoich książkach. Większość z nich zawiera jednak dużą dozę fikcji literackiej.
O życiu „Ślepego Maksa” nakręcono również serial, który pojawił się w 1995 roku pt.’”Ten bandycki świat 30-tych lat.”
Mafia PL.
„Jednak najprawdopodobniej jest to kolejna z miejskich legend, które regularnie powstawały przy opowieściach o słynnym gangsterze” – podobnie jak historia o tym, że pomógł w odnalezieniu skradzionego stradivariusa 🙂 W rzeczywistości skrzypce odnalazły się dopiero po pół wieku…