„Napadałem na banki” – recenzja
Napadałem na banki – to druga część autobiografii, byłego gangstera, ukrywającego się pod pseudonimem „Grek”.
W pierwszej książce, zatytułowanej „Byłem Gangsterem”, mogliśmy poznać historię byłego przestępcy, począwszy od czasów jego młodości, po okres, w którym stał się jednym z najgroźniejszych gangsterów w swoim mieście.
Sposób narracji i treść wypełniona nieustanną akcją, pochłaniała czytelnika i nie pozwalała zamknąć książki, przed dokończeniem kolejnego rozdziału.
W drugiej części niewiele się zmieniło.
Czyta się ją jednak nieco inaczej. Szczególnie osobom, które odkryły, kto kryje się pod pseudonimem „Grek”, i o jakim mieście opowiadał w swojej pierwszej książce.
Tym razem, autor zawęża temat swojej opowieści, do czasu kiedy opuścił areszt śledczy, i w oczekiwaniu na wyrok sądu, dokonywał przestępstw za granicą.
„Grek” zmienia nie tylko miejsce ale i charakter swojej przestępczej działalności. Z gangstera trzęsącego jednym z dużych polskich miast, stał się skutecznym rozbójnikiem, napadającym na banki i sklepy jubilerskie na terenie Niemiec.
Towarzystwo w tej opowieści, również staje się bardziej międzynarodowe. Jego kompanem od napadów jest Branko – Jugol, jak nazywa go autor, a ich szefem na jakiś czas, staje się pewien pazerny Niemiec. Są też interesy z Albańczykami, a pod koniec książki, pojawia się wątek hiszpański, i kilka ciekawych przygód z tamtejszymi gangsterami.
Sposób narracji, i tempo akcji ponownie wciągają i nie pozwalają oderwać się od lektury. Tym razem jednak, treść nie jest tak emocjonalnie nacechowana jak w części pierwszej.
„Napadałem na banki”, czyta się bardziej jak opowiadanie o bandyckim życiu „na emigracji”, wypełnione anegdotami , które czasem mrożą krew w żyłach, a czasem wywołują spontaniczny śmiech (historia Rafiego z wazonem, czy tajską prostytutką).
Dla mnie jako czytelnika, nieco męczące jednak, stały się ciągłe uszczypliwości i docinki autora, w stronę swoich dawnych wspólników. Było ich już sporo w części pierwszej i ograniczenie tego typu fragmentów, zrobiło by dużo dobrego dla całokształtu.
Jest jeszcze jedna rzecz, którą jest jednocześnie zarówno plusem i minusem. Sposób narracji i niewątpliwy dar autora do pisania, sprawia, że książkę „pochłania się”, przy 2-3 podejściach (niektórzy pewnie zrobią to w jeden wieczór).
Z jednej strony, znów mamy autobiografię, którą czyta się jak najlepszy kryminał, z drugiej zaś, niektórzy czytelnicy, lubią „pobyć” z bohaterem nowej książki, i zagłębić się w lekturze na nieco dłużej. Przydałoby się książkom „Greka”, jeszcze 100 dodatkowych stron, aby spędzić z nią więcej niż dwa wieczory.
Opowieść byłego gangstera, nadal zachwyca sposobem narracji i ilością ciekawych wątków. Można wręcz odnieść wrażenie, że słucha się wspomnień starego kumpla, który przyjechał z dalekiej podróży, pełnej niebezpiecznych przygód.
Autor w pierwszej książce, postawił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, i myślę, że ciężko będzie ją przeskoczyć. Jednak jeśli tylko poziom, z „jedynki” i „dwójki” zostanie utrzymany, z przyjemnością sięgnę po każdy tytuł spod pióra „Greka”.
MAFIA PL