Brawurowa kradzież w Sopocie. Jubiler stracił biżuterię wartą milion euro
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła śledztwo w sprawie kradzieży, do której doszło w ostatnich dniach na terenie Sopotu.
W dniach od 22 do 25 marca w Gdańsku odbyły się Międzynarodowe Targi Bursztynu i Biżuterii AMBERIF. Udział w nich wziął m.in. mężczyzna o nazwisku Slobodan, który został okradziony w minioną sobotę. Wieczorem po zakończonym wydarzeniu wraz ze swoimi współpracownikami udał się do restauracji na kolację.
Kiedy wrócił do swojego samochodu po zakończonym posiłku, okazało się, że został okradziony. Mężczyzna zachował się lekkomyślnie, gdyż jak twierdzi, zostawił w środku pojazdu cztery torby z biżuterią. Miały znajdować się w nich złote naszyjniki wysadzane szafirami, szmaragdami i diamentami, perły, czy bransolety z rubinami i diamentami. Ich wartość oszacował na milion euro.
Złodziej, który wykorzystał pozostawione bez opieki precjoza, wybił szybę w samochodzie i uciekł z łupem. Do poszkodowanego mężczyzny dotarli dziennikarze RMF 24, w rozmowie, z którymi wyjaśnił, dlaczego zostawił biżuterię w aucie:
– Zapytałem obsługę restauracji o taki stolik, żebyśmy mieli widok na samochód. Stolik był zajęty. Zaproponowano, że pokażą nam stolik na piętrze, stamtąd jednak nie było widać parkingu. Uznałem, że ok, że zjemy szybko i ruszamy dalej. Gdy wyszliśmy, byliśmy zaskoczeni. Tylne okno w samochodzie było wybite i wszystkie torby zniknęły. Straciłem wszystko, co pokazywałem na targach.
Jubiler z ponad 20-letnim doświadczeniem spędził noc na komendzie. Jak twierdzi, sam musiał poprosić o numer, na który mógłby zadzwonić w sprawie śledztwa. Przez kolejne dni nie udało mu się jednak dodzwonić.
Co ciekawe, nie jest to pierwszy przypadek, gdy dochodzi do kradzieży przy okazji targów w Gdańsku. W 2007 roku rzekomo skradziono m.in. diamenty warte 4,5 mln złotych. Nigdy jednak tej sprawy nie wyjaśniono. Śledztwo zostało umorzone i nie brakowało kontrowersji, w tym m.in. podejrzeń, że żadne drogocenne przedmioty nie zostały w ogóle zrabowane.
Źródło: RMF 24