Wywiad z GREKIEM – „Na takich zabijaków jak ja, którzy stali na bramce, mówiło się WYKIDAJŁO”

fot. "Grek", Natalia Twardy, Publicat S.A
3 3 771

Grek jest byłym gangsterem, jednym z najbardziej znanych i najostrzejszych w swoim mieście, w latach 90. Jego szalony życiorys to nie tylko materiał na książkę, ale i gotowy scenariusz na kilka filmów. Jak się bowiem okazuje, były gangster ma talent nie tylko do prowadzenia interesów na ulicy, ale także do pisania – ciekawego, barwnego i przepełnionego emocjami.

W pierwszej książce, zatytułowanej „Byłem gangsterem”, mogliśmy poznać historię byłego przestępcy, począwszy od czasów jego młodości, po okres, w którym stał się jednym z najgroźniejszych gangsterów w swoim mieście.

W drugiej, autor przeniósł nas poza granice naszego kraju, gdzie przez pewien czas zajmował się kradzieżami rabunkowymi, napadając na banki czy jubilerów. W trzeciej zaś części, opowiedział o smutnych konsekwencjach beztroskiego, bandyckiego życia.

Teraz, w czwartym tomie jego opowieści, cofamy się aż do lat 80, i czasów kiedy autor stawiał pierwsze kroki, w ulicznych interesach.

Jesteśmy całkiem świeżo po premierze twojej trzeciej książki, zatytułowanej „Siedziałem w więzieniu”, a już czekamy na pojawienie się w sklepach (24 kwietnia) kolejnego tomu pod tytułem „Byłem wykidajłą”.

Trzeba przyznać, że nie próżnujesz jako autor, a co najważniejsze, mimo sporej częstotliwości wydawanych pozycji, każda z nich jest inna i niesie za sobą całkiem nowe historie. 

Przejdźmy jednak do samego tytułu – kim w latach 80 i 90 był tytułowy wykidajło? Część czytelników, zwłaszcza ci młodszego pokolenia mogą nie znać tego pojęcia.

Moje Wydawnictwo Dolnośląskie wydaje tak szybko moje książki, ponieważ jest na nie zapotrzebowanie. Grek i jego historia podoba się czytelnikom. Moje książki sprzedają się dobrze więc….Wracając do Twojego pytania:

– Ja jestem pokoleniem końca lat 80 i 90, wtedy na takich zabijaków jak ja, którzy stali na bramce w dyskotece mówiło się…Wykidajło, a nie jakiś tam ochroniarz (śmiech)…

Ochroniarz to siedział w kryminale na „ochronkach” z kulawymi paragrafami. Ja i moi koledzy w tamtym czasie nie nazywaliśmy się ochroniarzami, bo było to kulawe dla nas nazewnictwo…Bardziej woleliśmy, żeby nazywano nas ekipą…Teraz faktycznie nikt nie wie kim był wykidajło i czym się zajmował.

Był taki kiedyś fajny film z Patrickiem Swayze, „Wykidajło” – klasyk, polecam. Aczkolwiek moja nowa książka jest lepsza…

Mówi się, że to właśnie ze środowiska bramkarzy wykształciły się zalążki przestępczości zorganizowanej. Wielu słynnych gangsterów jak np. Marek „Oczko” ze Szczecina czy „Nikoś” z Wybrzeża zaczynało na „bramce”.

Jak wyglądała ta ewolucja od bramkarza do gangstera z twojej perspektywy? Wyjaśnij też różnicę miedzy bramkarzem/ochroniarzem a wykidajłą, o ile taka istnieje.

Dokładnie jest tak jak napisałeś. Według mnie początki tych tzw., zorganizowanych grup przestępczych i jeszcze o charakterze zbrojnym, wywodziły się z towarzystwa ludzi zajmujących się pilnowaniem porządku w knajpach. Większość medialnych hersztów tych grup stało kiedyś na bramce w dyskotece. Znałem tych dwóch, o których napisałeś…drugiego, już nieżyjącego lepiej…Za komuny rynek dla bandytów był bardzo ograniczony .

Po tzw. transformacji ustrojowej wszystko w Polsce się zmieniło. Wszedł do nas do kraju Zachód i duże pieniądze, a co za tym idzie, bandyci się musieli przebranżowić. Powstały legalnie pierwsze burdele i nagminnie kradło się dosłownie wszystko, choć głównie zachodnie samochody. Każdy chciał mieć furę z zachodu i każdy ją mógł mieć za kilka tysięcy dolarów…W większości, po Polsce w tym czasie jeździły kradzione zachodnie samochody.

fot. „Grek”, Publicat S.A

Sam takimi jeździłem i nawet załatwiłem sobie legalną rejestrację za parę groszy…No może nie dokładnie tak.  Poznałem dziewczynę, która pracowała w wydziale komunikacji i miałem z nią romans…Rejestrowała mi samochody jakie chciałem, dostawała ode mnie działkę i od czasu do czasu umawialiśmy się na randki. Tak żeby jej mąż się nie dowiedział, (śmiech)…Piękna dziewczyna. Opisałem to w pierwszej mojej książce „Grek – byłem gangsterem”.

Różnica między Wykidajłą a ochroniarzem…? Według mnie ogromna…Wykidajłą w tamtym czasie mógł być tylko mocny, sprawdzony na ulicy i charakterny chłopak. Ktoś kto miał jaja i nie pękał.

Dzisiaj ochroniarzem są z reguły emeryci i renciści lub chłoptasie z klatą jak lej po bombie, którzy wieczorami oglądają filmy o Rambo , a rano idą do roboty do galerii lub do jakiegoś sklepu naturalnie jako ochroniarze. Wiem, że dzisiaj na bramce na dyskotece nie zarabia się w ogóle  żadnych pieniędzy…Praca w weekendy za 150 złotych za noc…więc jak tu żyć drogi kolego, jak żyć…(śmiech)…Żaden kozak nie stanie dzisiaj na bramce, żaden szanujący się…

Jak wyglądały zarobki takiego wykidajły? Krążą opnie, że na przełomie lat 80 i 90 była to bardzo intratna posada. Nie tylko ze względów finansowych ale także ilości zawieranych znajomości, które mogły z czasem zaprocentować.

Ja zarabiałem ogromne pieniądze, wręcz niewyobrażalne.  Młodzi i tak w to nie uwierzą…Zarabiałem przez noc dwie, trzy pensje krajowe jak na tamte czasy.

Za miesiąc pracy w dobrej dyskotece mogłem sobie kupić wszystko to o czym mój brat mógł tylko pomarzyć. Pół roku na bramce = mieszkanie własnościowe, dwupokojowe ….takie były zarobki. Nie musiałem kraść, choć…wiadomo, zawsze jest mało.

W tych lokalach poznałem obrzydliwie  bogatych ludzi, wykwintne, piękne i drogie prostytutki, najlepszych złodziei, różnej maści cwaniaków i oszustów…i wielu agentów służb i milicjantów…Przez pracę na bramce rozpoczęła się moja niechlubna i dramatyczna historia, która wpędziła mnie do więzienia…Przez bramki wszystko się zaczęło co najgorsze w moim życiu – krew i śmierć również.

Czy masz jeszcze kontakt ze starymi kumplami z bramkarskich czasów? Jak potoczyły się ich losy?

Generalnie nie utrzymuję z nikim kontaktów z tamtych lat. Większość bramkarzy tamtego okresu już nie żyje…Nie umarli ze starości…9 na 10 zniszczyło sobie życie przez alkohol, narkotyki i brednie o tzw., mafii…byli członkami grup przestępczych, prawie wszyscy…Wielu z nich wykończyły automaty do gier, których pilnowali tak na marginesie…Zarabiało się astronomiczne pieniądze i tak samo astronomicznie się je wydawało.

Większość z nich jest po rozwodach, więc wiadomo….(śmiech)…Na palcach jednej dłoni mogę policzyć tych , którzy dają rade tak jak ja…Reszta to wraki człowieka lub trupy…Lub siedzą jeszcze w kryminałach…

fot. „Grek”, Natalia Twardy, Publicat S.a

Chciałbym wrócić jeszcze na moment do Twojej poprzedniej książki o więzieniu. Poświęcasz w niej dużo uwagi subkulturze więziennej jaką jest grypsera. Jak oceniasz z perspektywy czasu to środowisko?  Czy grypsera w starym stylu, z czasów PRL-u jeszcze w ogóle funkcjonuje?

O grypsowaniu krążyły na wolności w tamtym czasie legendy tak samo, jak teraz krążą o majątkach tych wszystkich tzw., bossów z mafii podwórkowej…Każdy na wolności grypsował, nawet ci którzy nie siedzieli jednego dnia w pudle.

Grypsowanie to było coś – w tamtym czasie…Ja z tymi bredniami i farmazonami zetknąłem się jak poszedłem siedzieć. Zacząłem grypsować tylko dlatego, że to ta sama ściema jak te wszystkie zasady, o których mówi się młodym chłopakom na wolności, którzy chcą zostać gangsterami…Grypsowanie nie ma nic wspólnego z zasadami !!!

Siedziałem 8 lat i większość osób które zeznawały przeciwko mnie to byli tzw. grypsujący…Nikt przez to, że byli kapusiami nie wymierzył im kary choćby przez schowanie ich do tzw., wora…Dalej mogli grypsować. 10 na 10 grypsujących nie wie o co chodzi w tym całym grypsowaniu i jak byś któregoś zapytał o co chodzi to ci odpowie – bo nie jestem frajerem…a 90% z nich to zwykłe frajerstwo…Po trzech latach odsiadki zrezygnowałem z grypsowania – sam.

Nikt mnie nie chował do wora. Współpracę z organami śledczymi rozpocząłem dużo później. Mam kumpla – stara gwardia. Ostatnio go spotkałem i opowiadał mi co teraz młodzi szamacy (grypsujący przyp. red.) robią w pudle…Są stawki od 300 – 500 złotych…tyle kosztuje wpisowe i można grypsować. Mocniejsi git farmazoniarze, a jest ich niewielu tak poprawiają swój byt w kryminale. Wpłaca mu ktoś siano na wypiskę i może szamać do oporu, nawet kulawy gość…Tak wygląda to dzisiejsze grypsowanie.

Za prawdziwej komuny było inaczej, ale pudła były inne i złodzieje bardziej charakterni. Teraz w pudłach rządzą ci co na wolności chodzą w rurkach, śmiech…Grypsowanie skończyło się w połowie lat 90-tych. Koniec – kropka.

„Grek” – Byłem wykidajłą, premiera 24.04.2019

Jak oceniasz system więziennictwa w Polsce na dzień dzisiejszy? Czy zmieniło się coś od czasu kiedy sam przebywałeś w więzieniach? Z Twoich opowiadań wynika, że kara pozbawienia wolności nie ma nic wspólnego z resocjalizacją a raczej z degeneracją i wyniszczaniem człowieka.

Mówiłem, piszę i wszytko podtrzymuję. Zakłady karne nie mają nic wspólnego z resocjalizacją. Tam jest inny świat, do którego nikt z zewnątrz nie ma wstępu. Nikt kto nie siedział przynajmniej kilku ładnych lat nie zrozumie jak tam jest naprawdę. Jesteś tam numerem skazanym na towarzystwo patologicznych kłamczuchów , gwałcicieli i rożnej maści zwyrodnialców.

Będziesz albo twardzielem albo ofiarą…Na niczyją pomoc za murami nie możesz liczyć. Widziałem tam wszystko co najgorsze…Widziałem rzeczy, o których nikt normalny na wolności nawet by nie pomyślał. Jedna wielka patologia…i mnóstwo złych ludzi, którzy czyhają na ciebie….Nikt ci nie pomoże bezinteresownie. Nikt. Czasy są inne , warunki na pewno lepsze niż kiedyś ale zło w nas ludziach nigdy się nie zmieni…

Wiem, że z pewnością nie „wystrzelałeś się” jeszcze z ciekawych historii i anegdot, a wręcz przeciwnie, trzymasz jeszcze kilka asów w rękawie. Czy możemy zatem spodziewać się kolejnych publikacji z twojej strony? A może masz w planach inne projekty, niekoniecznie książkowe ? 

Mam napisanych jeszcze sporo gotowych książek. Nie ode mnie to zależy czy ukażą się one na rynku. To jest ciężki i trudny biznes…Wiem, że moje książki się bardzo podobają i ludzie czekają na kolejne moje książki. Czas pokaże. Na pewno nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa i na pewno za jakiś czas będzie ekranizacja moich książek…poczekajmy…

Serdecznie dziękuję i pozdrawiam Ciebie i wszystkich czytelników Mafia.pl -GREK-

Dziękuję

 

 

 

3 Komentarze
  1. Grecja Podnieś Mydło mówi

    Zastanawiające powinno być dla niektórych (bardziej inteligentnych) to że każdy konfident mówi że Grypsowanie to ściema i że się skończyło etc… Dlaczego? Właśnie dlatego że jest konfidentem. Dla takich jak on zasad nie było nigdy. Nie tylko w więzieniu. Na wolności również. Ale każdy kto zaczyna dostrzegać ten dziwny zabieg okoliczności pomiędzy konfidentami a ich zdaniem o Grypsowaniu powinien też wiedzieć jedno. Że zasady nie skończyły się ani w kryminale ani poza nim tylko dlatego że kilku bezrobotnych śmieci na cały kraj zechciało uraczyć was swoimi wypocinami w których jest tyle samo prawdy co w ich zeznaniach procesowych. Problem w tym że Ludzie którzy trzymają fason nie mogą opowiadać publiczne o tym o czym mogą opowiadać tacy rasowi i stuprocentowi trefnisie. Z tą różnicą że on po prostu was okłamuje. Ten lub chociażby masa czy szalet z miasta młodych sześćdziesiątkek który jest normalnym konfidentem niezależnie od tego jaką legendę wam do tego zamontuje.

    1. Jebać PrujDupy! mówi

      Dokładnie. Te rury bardaszane, opisują swoją, frajerską karierę. Jak to oszukali jednego kolegę, drugiemu zerżnął kobitę, a i tak połowa z tego to nieprawda. I potem powie, że nigdy nie było zasad. Nie, kurwo! Zasady albo masz albo ich nie masz i to Cię definiuję. Jak chujem wojowałeś, to i chujem dostałeś. Te greki, masy i inne pedały piszą te wypociny mitomańskie a ludzie w to wierzą, że tak było.
      A jest masa chłopaków, którzy zarabiają cały czas, nie krzywdzą ani nikogo nie oszukują, tylko, że o nich nie przeczytacie w żadnej frajerskiej książce.

  2. Ziom mówi

    Znam kryminał z lat siedemdziesiątych jak i póżniejszych a i obecnych oczywiście. Potwierdzam że w sprawie grypsujących nastąpiły ogromne zmiany. Kiedyś rządziły zasady i tzw.twardzi ludzie gnębieni przez klawiszy, na porządku dziennym było zapinanie w pasy w tzw. celach dżwiękoszczelnych az do utraty przytomności czy połamanych żeber, była walka git ludzi grypsujących z klawiszami tzw.administracją. Było ciche przyzwolenie na niszczenie tzw grup nieformalnych w więzieniach i na wolności komuna bała się jakichkolwiek organizacji poza PZPR i okolic i zwalczała je wszelkimi siłami. Grypsowali przeciwnicy czerwonej administracji i budowali struktury przeciwstawiające się jej na miarę możliwości. Obecnie w więzieniach rządzą kasa i brak honoru, w starych czasach wory były by pełne od tych cwaników nieodwracalnie, teraz to śmiech i brak zasad nie mający nic wspólnego z dawnymi ludżmi, często nastawionymi patriotycznie część była oczywiście manelami ale podlegali ludziom inteligentnym i mającym pojęcie o życiu, patryjotom i antykomunistom.Obecne grypsowanie nie ma swnsu i nie mieści się w dawnych zasadach, nie ma sensu podtrzymywanie tej subkultury, znikły podstawy do jej istnienia.

Zostaw odpowiedź