Tatuaż z gangsterskim motywem
Tatuaż z gangsterskim motywem to temat nieco kontrowersyjny, mimo że nie mówimy tu bynajmniej o dziarach więziennych czy oznaczeniach ciała w stylu gangów latynoamerykańskich.
Pojawiają się opinie, że noszenie na ciele wizerunku gangstera, a co za tym idzie przestępcy (nierzadko mordercy) jest już lekkim przegięciem. Druga strona barykady uważa jednak, że należy zachować dystans i nie ma nic złego w wytatuowaniu bohatera z ulubionego filmu.
Takie postaci jak Vito Corleone, Tony Soprano czy Tony Montana dawno już weszły na stałe do popkultury.
Nieco inaczej sprawa ma się w wypadku tatuowania słynnych postaci z gangsterskiego półświatka, które swoja historię zapisały nie na kartach filmowego scenariusza a w prawdziwym życiu.
Jednym bowiem postać Pablo Escobara kojarzyć będzie się z bogactwem i władzą, innym zaś ze zbrodniami i narkobiznesem.
To samo dotyczy takich osób jak „Lucky” Luciano czy Al Capone.
Sądzę, że tutaj należy zastanowić się dwa razy, gdyż nie zasłonimy się już argumentem o „bohaterach filmowych”.
Wymienieni gangsterzy owszem doszli do potężnych pieniędzy i nieopisanej władzy, jednak wszystko to zostało okupione cierpieniem innych ludzi, często zupełnie niewinnych.
Najbardziej kontrowersyjnym zjawiskiem odnośnie tatuaży, w omawianym klimacie, jest moim zdaniem noszenie na skórze wizerunku rodzimych gangsterów. Jakiś czas temu pojawiły się w sieci zdjęcia osób z wytatuowanym „Pershingiem” czy „Nikosiem” – słynnymi polskimi gangsterami z lat ’80 i ’90. Obrazki te wywołały lawinę komentarzy.
Część osób uznała takie działanie za okazanie szacunku danej postaci, lecz pozostali stwierdzili, że jest to gruba przesada.
Swoją tezę podpierali argumentami, że jeśli nie jest się osobą z bliskiego otoczenia, wyżej wymienionych panów to takiego tatuażu robić po prostu nie wypada.Poza tym istnieje zagrożenie, że w niektórych kręgach za taką dziarę można nawet „dostać w zęby…”