Edward Ś. – „Tato” z Torunia

fot. skład węgla
0 7 135

Edward Ś. Ps. „Tato” był słynnym Toruńskim oszustem. Podejrzewano go także o kierowanie potężnym gangiem wymuszającym haracze i kradnącym samochody. Jednak dowodzenia grupą przestępczą nigdy mu nie udowodniono. Postawiono go za to  przed sądem w sprawie tzw. afery węglowej. Przekrętu głośnego na cały kraj.

Edward Ś. był niekwestionowanym pionierem wyłudzania towaru na wydłużony okres płatności. „Tato” i  jego ludzie wyłudzili tą metodą w całym kraju towary na prawie półtora mln zł, a próbowali wyłudzić kolejne dwa.

Schemat działania był prosty. Ludzie „Taty” zakładali spółki, które zamawiały od różnych firm towary na przedłużony termin płatności. Do zapłaty nigdy jednak nie dochodziło. Spółki cały towar fikcyjnie odsprzedawały Edwardowi Ś. i szybko likwidowały swoją działalność. Był to głównie miał węglowy, ale zdarzały się również materiały budowlane..

„Tato” sprzedawał towar taniej niż cena rynkowa i tym sposobem zawsze miał zbyt. Proceder trwał w najlepsze aż do maja 2001 roku. W wyniku procesu skazano 16 ludzi „Taty” a sam boss otrzymał wyrok 7 lat pozbawienia wolności.

„Tatę” za kraty posłał Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Stało się tak wskutek zażalenia prokuratury na decyzję toruńskiego sądu, który po skazaniu przestępcy na siedem lat więzienia za „aferą węglową”, pozwolił mu pozostać na wolności do czasu uprawomocnienia wyroku. Sędziowie z Wybrzeża zdecydowali, że razem z Edwardem Ś. pod klucz trafi pięciu jego najbliższych współpracowników.

Wykonywanie poleceń sądu przychodziło policji niezwykle mozolnie. Zatrzymano wprawdzie pierwszego z oskarżonych Jacka Sz., ale pozostali zniknęli. W pierwszej kolejności na komendę, o czwartej nad ranem stawił się Dariusz M. Oddał się w ręce policji rzekomo za namową żony. Następnego dnia wyjaśniły się losy księgowej „Taty” – która odnalazła się w szpitalu psychiatrycznym w Świeciu, gdzie trafiła dzień po decyzji gdańskiego sądu.

fot. Edward Ś. materiały prasowe

Sam „Tata” jednak zniknął z oczu organom ścigania.Policja uznała więc, że skazany ukrył się i złożyła wniosek o wydanie listu gończego.

„Tatę” zatrzymano pół roku później na terenie Czech. Podczas jego odsiadki Toruń stał się poligonem dla walczących o wpływy gangsterów. Porachunki gangów, strzały na ulicy i wybuchy bomb stały się wtedy codziennością.

66 –letni dziś tato Wyszedł na wolność na początku  2007 roku – 8 miesięcy przed ostatecznym terminem. Jak podkreślają we Włocławskim więzieniu zasłużył sobie na to dobrym sprawowaniem. Sąd wziął pod uwagę fakt, że ponad 70 razy był nagradzany przez klawiszy za „wzorowe zachowanie”. Mówiono że na wolności „Tato” też był dżentelmenem. Przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Zawsze uśmiechnięty i szarmancki w dobrze skrojonym garniturze.

Zostaw odpowiedź