Ricardo Fanchini. Międzynarodowy boss rodem z Katowic

Ricardo Fanchini na imprezie dla sponsorów Grand Prix Monako 1996. Fot. kadr z Jeremy Clarkson's Motorword, BBC
0 36 490

Współpracujący z polską policją agent specjalny DEA mówił o nim: To nowoczesny gangster działający w światowym konsorcjum przestępczym. Jego rozpracowanie uważamy za jeden z naszych ważniejszych sukcesów. Według amerykańskich śledczych przemycał do Europy i USA kokainę oraz heroinę, miał rozległe powiązania z mafią rosyjską, nowojorską, włoską camorrą i południowo-amerykańskimi kartelami, a przez pewien czas uważany był za jednego z dziesięciu najważniejszych przestępców świata.

Ricardo Fanchini urodził w 1956 roku w Katowicach jako Ryszard Marian Kozina. Z matką, która była bufetową w katowickich lokalach, mieszkał w jednej z podlejszych części miasta. Gdy mając kilkanaście lat wreszcie poznał pochodzącego z Neapolu ojca Villiama Fanchiniego, postanowił przyjąć jego nazwisko i nauczyć się języka włoskiego. Już w młodości uważany był za wygadanego i dowcipnego chłopaka, który lubił, gdy właśnie na nim skupiała się uwaga otoczenia. Swoim znajomym od zawsze powtarzał, że jego celem jest ucieczka na Zachód.

Gdy ukończył technikum, wraz z grupką przyjaciół udał się do Budapesztu, który w latach 70. był rajem dla wszelkiego rodzaju oszustów, cinkciarzy i pań do towarzystwa. Na słynnym dworcu Keleti zbił swój pierwszy kapitał, oszukując (zwłaszcza włoskich) turystów metodą na „wajchę”. Ów sztuczka była zwykłym oszustwem dokonywanym w czasie transakcji walutowej polegającym na przekazaniu kontrahentowi zwitka pociętych gazet zamiast gotówki.

Węgry dla młodego i ambitnego Koziny były jednak tylko przystankiem. W 1980 roku wyruszył do Jugosławii, mając za towarzysza swojego kumpla Zbigniewa Nawrota, który niemal dekadę później stanie się „gwiazdą” afery Schnapsgate (o której pisaliśmy TU). Z Jugosławii młodzieńcy ruszyli do Austrii, a następnie do Niemiec. Nawrot osiadł w Hamburgu i zbił majątek na transporcie spirytusu, o Ryśku z Katowic słuch zaginął na dłuższy czas.

Dworzec Keleti w Budapeszcie, fot. Fortepan.hu

Fanchini jednak nie osiadł na laurach, a progres jaki poczynił w swej przestępczej karierze w ciągu kolejnych lat, musiał być potężny. Z Niemiec ślad za nim prowadził bowiem aż do Stanów Zjednoczonych i przestępstw gospodarczych na olbrzymią skalę. Gdy pod koniec lat 80. nowojorska policja poszukiwała przestępcy o nazwisku Jerzy Bank, okazało się, że pod tymi danymi ukrywa się właśnie Kozina, którego przekręty finansowe w USA były rzekomo pierwszymi interesami, jakie wykonał dla rosyjskiej mafii. W świat gangsterów ze Wschodu wprowadziła go ponoć jego ówczesna rosyjska narzeczona, zaś Rosjanie zachwyceni przedsiębiorczością i przebojowością Polaka uczynili go swoim przedstawicielem na Europę Zachodnią.

Nazwisko Jerzy Bank, pod jakim dokonywał przestępstw gospodarczych w Stanach było tylko jednym z jego licznych alter ego. W swojej przestępczej karierze znany był również pod nazwiskami Michael Prokupecz, Richard Rotmann, Riccardo Wojciechowski, Ioannis Temistoklis oraz pseudonimami „the Polack”, „Yura”, „Rysiek”, „Vasja”, „Aksamitny” czy „the Gypsy”,

1 listopada 1991 roku na ulicy Poolstrasse w Hamburgu dochodzi od zamachu na Zbigniewa Nawrota. Gdy polski gangster wsiada do czerwonego Ferrari Testarossa wraz ze swoją 19-letnią towarzyszką Cecylią C., ulicą wstrząsa potężna eksplozja, która niszczy pobliskie auta i powoduje, że z okien budynków wylatują szyby.  Nawrot, którego poparzenia obejmują 60% powierzchni ciała umiera w szpitalu 19 listopada. Jego młodej znajomej udaje się wrócić do zdrowia. Dwaj wykonawcy zamachu zostają schwytani i osądzeni. Jeszcze w latach 90., otrzymują kary 12 i 25 lat pozbawienia wolności. Mieczysław M. (także uczestnik afery Schnapsgate), oskarżony o podżeganie od tego zabójstwa wpadł dopiero po 16 latach w 2007 roku.

Wrak spalonego samochodu Nawrota. Fot. Mopo.de

W czasie, gdy Nawrot umierał w niemieckiej klinice, Fanchini przebywał już w Belgii, dokąd uciekł z Ameryki. W Antwerpii otworzył legalną firmę M&S zajmującą się handlem wszelkimi towarami od produktów spożywczych po sprzęt elektroniczny. Filia jego firmy powstała również na Śląsku, gdzie jej przedstawicielem został Tadeusz M. „słup”, który nawet nie do końca wiedział czym ów przedsiębiorstwo się zajmuje. Katowicka prokuratura podejrzewała jednak, że spółka M&S powstała w celu prania pieniędzy, a amerykańskie władze śledzące Fanchiniego, że w telewizorach importowanych przez firmę z Tajlandii przemycana jest heroina.

Według ustaleń służb, w Katowicach biznesu doglądał sam Borys „Biba” Nayfeld jeden z członków mafii rosyjskiej działającej w Nowym Jorku. Według śledczych narkotyki, które przemycała firma M&S trafiały z Azji do Polski, a następnie na wschodnie wybrzeże USA do nowojorskich rodzin mafijnych i gangów latynoskich. Gdy wokół firmy Fanchiniego zaczęło robić się gorąco, Tadeusz M. zabrał co było do zabrania, zamknął firmę z dnia na dzień i zniknął za granicą, z kolei jeden z udziałowców M&S został zastrzelony pod swoim domem w Amsterdamie.

Rysiek Kozina wciąż jednak przebywał na wolności i miał się doskonale. Co więcej, druga połowa lat 90. była dla niego czasem wielkiej prosperity. W Belgii traktowany był raczej jako poważny biznesmen, a nie potencjalny przestępca. Władze obserwując kwoty, jakie Fanchini przekazuje na ochronę środowiska uznały, że przymkną oko na jego niezbyt klarowną przeszłość. Międzynarodowy mafioso mógł widocznie pozwolić sobie na tę filantropię, gdyż w jego majątku, według Interpolu, znajdowały się już m.in. 10-pokojowa willa w Monako czy 55-metrowy jacht nazwany na cześć córki Borysa Jelcyna „Księżniczką Kremla”.

W 1996 roku w Monte Carlo odbyła się huczna impreza z okazji premiery wódki Kremlyovskaya, którą produkowała firma Fanchiniego. Gospodarz imprezy Ricardo Fanchini gościł takie gwiazdy jak Sylwester Stallone i Arnold Schwarzenegger. Na wspólne zdjęcie z aktorami załapał się ponoć szczeciński gangster i kumpel Koziny Marek M. ps. Oczko, który został również przedstawicielem firmy na polski rynek. Na swoim procesie wspominał o Kozinie  – „Rysiek to mój przyjaciel i jeden z najbogatszych Polaków na świecie”.

Tego samego roku na swoje 50 urodziny Fanchiniego zaprosił sam Siemion Mogilewicz boss mafii sołncewskiej, uznawanej za największą eurazjatycką organizację kryminalną. Jak podaje BBC News, Mogilewicz był również gościem na pierwszym ślubie Koziny.

Grand Prix Monako 1996 i widoczna reklama wódki Kremlowskiej

Także w 1996 roku Firma Kremlyovskaya Export została oficjalnym sponsorem Grand Prix F1 w Monako. To jednak nie koniec powiązania bossa z Katowic z Formułą 1. Firma Koziny została jednym z głównych sponsorów teamu Total Jordan Peugeot, wspierając zespół wyścigowy kwotą 2,5 mln franków francuskich, a po jednym z wyścigów Kozina załapał się nawet na kilka ujęć w programie motoryzacyjnym Jeremy’ego Clarkson’a, który relacjonował imprezę dla sponsorów Formuły 1. Belgijscy dziennikarze twierdzą natomiast, że organizował w tym samym czasie spotkania i narady przedstawicieli mafii rosyjskiej, neapolitańskiej camorry i kolumbijskich karteli.

Według ustaleń śledczych i dziennikarzy bezkarność oraz potęga Fanchiniego w tamtym okresie wynikała z protektoratu, jakim objęła go Tatiana Diaczenko, córka rządzącego wówczas Rosją Borysa Jelcyna oraz Pawła Borodina – szarej eminencji Kremla. Gdy wraz z końcem 1999 roku rządy Jelcyna dobiegły końca, pozycja Koziny w światowym podziemiu kryminalnym również mocno się zachwiała. W 2000 roku belgijskie służby wreszcie dobrały mu się do skóry i aresztowały go za malwersacje podatkowe, fałszerstwa i pranie pieniędzy. Musiał też zapłacić 5 mln dolarów grzywny. W więzieniu odsiedział trzy z zasądzonych czterech lat, po czym natychmiast przeniósł się do Londynu, gdzie przyjął nazwisko swojej żony – Rotmann.

Kolejny raz zrobiło się o nim głośno, gdy w 2006 roku, w hotelu Grand Hyatt zorganizował huczną imprezę z okazji swoich 50 urodzin. Wśród zaproszonych gości byli m.in. producenci filmowi, moskiewscy oligarchowie, potentaci naftowi, belgijski miliarder i była miss tego kraju. Kozina zapewne nie przeczuwał, że to wystawne życie właśnie dobiega końca.

Fragment aktu oskarżenia Koziny, na którym wymieniono jego pseudonimy i nazwiska jakimi się posługiwał. Zbiory online-mafia.pl

Jesienią 2007 roku policja otoczyła posiadłość mafiosa znajdującą się w luksusowej londyńskiej dzielnicy Mayfair, a wspólna akcja angielskich i amerykańskich organów ścigania doprowadziła międzynarodowego bossa przed nowojorski sąd, gdzie postawiono mu 40 zarzutów. Kozinę oskarżono m.in. o wieloletni przemyt kokainy i heroiny, szmuglowanych w obudowie telewizorów z Tajlandii i Kolumbii przez Polskę i Belgię do Stanów Zjednoczonych. Groziło mu dożywocie.

Po sześciu miesiącach spędzonych w amerykańskim areszcie Kozina w końcu zgodził się mówić i poszedł na współpracę z tamtejszymi organami ścigania. Jego rewelacjami były zainteresowane władze Belgii, Wielkiej Brytanii, Francji, Rosji, Niemiec i Austrii. Co ciekawe na rozmowę z Fanchinim nie zgłosił się jednak nikt z Polski.

Przestępca przyznał się tylko do kilku zarzutów w tym do przemytu 1,5 mln tabletek ekstazy. Dzięki temu, że przekazał informacje ułatwiające zatrzymanie jego dotychczasowych wspólników, skrócono jego proces do minimum i skazano na „zaledwie” 10 lat pozbawienia wolności. Skonfiskowano mu także 30 mln dolarów oraz zajęto jego  posiadłości w Rosji, Belgii, Francji i Holandii.

Dziś Ricardo Fanchini przebywa już na wolności. Utracił jednak dawną pozycję i znaczenie w świecie przestępczym. Cały czas również czyha na niego zagrożenie ze strony dawnych towarzyszy, których wsypał w trakcie procesu. Jak podano w 2018 roku w Debacie Jedynki Polskiego Radia, w ostatnim czasie słynny boss prowadził firmę zajmującą się eksportem krewetek w jednym z azjatyckich krajów.

źródło: online-mafia.pl, BBC News "Time catches up with global gangster", Fokus Nauka "Kozina sypie bo marzy o wolności", Witold Gadowski Debata Jedynki Polskiego Radia

Zostaw odpowiedź