Po blisko trzech dekadach może dojść do przełomu w sprawie głośnego zabójstwa legendarnego rapera Tupaca. Policja zatrzymała ostatniego żyjącego mężczyznę podejrzanego o zbrodnię.
Urodzony w 1971 roku Tupac Shakur to jeden z najbardziej wpływowych artystów na świecie. Za życia wydał jedynie cztery oficjalne albumy studyjne, jednak wystarczyło to, by na stałe zapisał się na kartach historii hip-hopu i stał się ikoną popkultury.
Rapera zamordowano już w wieku zaledwie 25 lat. 7 września 1996 roku w Las Vegas, kiedy wracał z walki Mike’a Tysona został kilkukrotnie postrzelony z przejeżdżającego obok pojazdu. Trafił do szpitala, gdzie lekarze przez kolejne dni walczyli o jego życie. Nie udało im się jednak uratować artysty, który zmarł 13 września.
Przez blisko 30 lat nie ustalono również sprawców zamachu. Bardzo długo głównym podejrzanym był Orlando Anderson, który jednak sam został zastrzelony w 1998 roku. Głos w sprawie kilkukrotnie zabierał jego krewny Duane „Keefe D” Davis, który między innymi wspominał o tamtych zdarzeniach w wywiadach.
„Keefe D” twierdził, że znajdował się w samochodzie, z którego zastrzelono rapera, a jego bratanek Orlando znajdował się wtedy na tylnym siedzeniu, czyli w miejscu, skąd otworzono ogień. W końcu amerykańscy funkcjonariusze 29 września zatrzymali Davisa i dwa miesiące po tym, jak przeszukano jego dom trafił do aresztu.
Stanął już przed sądem, gdzie usłyszał zarzut zamordowania Tupaca. Zdaniem śledczych była to zemsta za to, że raper wraz ze swoimi znajomymi kilka godzin wcześniej pobił Orlando Andersona, kiedy wywiązała się awantura w MGM Grand Garden Arena, gdzie odbywała się wspomniana walka bokserska.
Według ustaleń w samochodzie, z którego otworzono ogień, znajdowały się cztery osoby, jednak trzy z nich już nie żyją. 60-letni Davis ma być ostatnim żyjącym podejrzanym zamieszaną w zabójstwo. Przed sądem poprosił o dwa tygodnie na przygotowanie się do złożenia wyjaśnień i kolejną rozprawę zaplanowano na 19 października.
Źródło: apnews.com