Protest w Katowicach. Kobiety Psycho Fans przeciwko przetrzymywaniu ich mężczyzn w aresztach
W Sądzie Okręgowym w Katowicach toczy się największy proces dotyczący przestępczości zorganizowanej na Śląsku. Wśród oskarżonych znajduje się 48 osób.
Podejrzani w procesie Pyscho Fans przebywają w areszcie już 2 lata i 4 miesiące. Co więcej, po decyzji sądu nie nikt nie wyjdzie na wolność przynajmniej do końca roku. Matki, żony, partnerki i narzeczone postanowiły zadziałać w tej sprawie.
Kobiety domagają się przeprowadzenia uczciwego procesu. Protestują one przeciwko przetrzymywaniu mężczyzn w aresztach, umieszczonych tam po zeznaniach tzw. małych świadków koronnych.
– Celem zgromadzenia jest zwrócenie uwagi na niesprawiedliwość, której doświadczają osoby aresztowane na podstawie pomówień tzw. małych świadków koronnych, na niesprawiedliwe przedłużanie aresztów powyżej dwóch lat, na niesprawiedliwe traktowanie aresztowanych i ich rodzin – mówią kobiety aresztowanych mężczyzn.
– Mali świadkowi koronni są stawiani przez śledczych na piedestale, brylują w mediach jak celebryci, a tak naprawdę mówią, co im ślina na język przyniesie, wielokrotnie zmieniają swoje zeznania, w których są zwyczajnie niewiarygodni, mimo to na ich podstawie prokuratorzy stawiają oskarżenia naszym chłopcom, nie mając żadnych innych dowodów – dodają.
Jednym ze „skruszonych” gangsterów jest Łukasz B. ps. „Baluś”. Ciąży na nim dwanaście zarzutów, w tym m.in. o: handel narkotykami, udział w rozbojach, usiłowanie zabójstwa oraz zabójstwo. Jak zeznał przed sądem Dawid G., ps. “Iduś”, „Baluś” miał „rekrutować” nowych świadków, grożąc podejrzanym, że mogą usłyszeć kolejne zarzuty, za przestępstwa, z którymi nie mieli nic wspólnego.
Wtedy pan, który mnie przesłuchiwał, powiedział do policjantów, aby poprosili Łukasza. Zostawili mnie samego z Łukaszem w pokoju, a on powiedział, że albo się „pucuję” ze wszystkiego, albo jeszcze dorobią mi Pastora (zamordowany kibic z Zabrza) oraz flagi i dostanę 15 lat. Mając taki wybór, zdecydowałem, że będę robił to, co chce Łukasz – miał powiedzieć „Iduś” na sali sądowej, cytowany przez dziennikarza Gazety Wyborczej.
Kiedy Dawid G. przedstawił swoje zeznania, sędzia zażądał 10-minutowej przerwy, po której podejrzany był atakowany wnikliwymi pytaniami, inaczej niż w przypadku małych świadków koronnych. Jego wypowiedź nie podważyła wiarygodności „Balusia”, który mimo udziału w zabójstwie został wypuszczony na wolność.
– Prokurator wypuścił tzw. „małych świadków” na wolność, a oni spotykali się w barach i ustalali wspólnie treść zeznań, żeby zrzucić wszystko na innych. Tak nie powinno być! W większości są to bzdury wyssane z palca, które ten człowiek opowiada, żeby oczyścić własne nazwisko – tłumaczą protestujące kobiety.
źródło: katowice.wyborcza.pl,
źródło: Fotografie nadesłane przez czytelniczkę.