Napadli na warszawskiego jubilera. Przed akcją zapomnieli zatankować auta
W środę około godziny 14:30 pod sklep jubilerski na Mokotowie podjechał Citroen Picasso z niemieckimi rejestracjami.
W aucie znajdowało się dwóch mężczyzn w wieku około 50 lat. Jeden z nich wszedł do lokalu i wyjaśnił, ze poszukuje biżuterii dla swojej córki. Kiedy sprzedawca wyciągnął paletę z precjozami, złodziej wyrwał kosztowności i wybiegł ze sklepu.
Na zewnątrz w samochodzie czekał wspólnik rabusia. Mężczyznom nie udał się oddalić nawet 1,5 kilometra od miejsca napadu, kiedy w aucie zaczęło kończyć się paliwo.
Na alei Jana Szucha kierowca był zmuszony zatrzymać się w pobliżu jednej z ambasad. Drugi z mężczyzn pobiegł wówczas z kanistrem na pobliską stację.
Chwilę później do samochodu podeszli policjanci, którzy zwrócili uwagę, iż parking jest wyłączony z ruchu i nie można z niego korzystać. W tym samym momencie oficer dyżurny powiadomił wszystkie jednostki w mieście o napadzie, podając przy tym informację odnośnie pojazdu jakim uciekli rabusie.
Po nieudolnych tłumaczeniach funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego. Chwilę później mimo próby ucieczki wpadł drugi ze złodziei. Schwytanie mężczyzn zajęło kilkanaście minut.
Błyskawiczne działanie stołecznych policjantów ?♂️. Najpierw dyżurny Stołecznego Stanowiska Kierowania otrzymuje zgłoszenie o napadzie na Mokotowie, a już po kilkunastu minutach zatrzymano dwóch podejrzanych ?. Policjanci odzyskali skradzioną biżuterię należącą do Jubilera. pic.twitter.com/nmRHWSRFPM
— Policja Warszawa (@Policja_KSP) May 6, 2020
Źródło: RMF FM, TVP Info