CBA torturowało biznesmena? Prokuratura umorzyła sprawę po przesłuchaniu jednej osoby
W rozmowie z portalem wyborcza.pl biznesmen, który miał być torturowany przez CBA, opowiedział, jak wyglądało zatrzymanie i skandaliczne zachowanie funkcjonariuszy.
Mężczyzna został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze w sprawie afery polickiej, w związku z którą służby zaliczyły kilka poważnych wpadek. Biznesmen był udziałowcem w firmie, która sprzedała państwowym zakładom chemicznym w Policach akcje innej spółki African Investment Group S.A. Prokuratura twierdzi, że ceny akcji zawyżono na niekorzyść ZCH Police S.A.
Funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego w grudniu 2019 roku. Tydzień wcześniej ktoś włamał się do domu biznesmena, co zostało zgłoszone na policję. W obawie przed przestępcami mężczyzna przy swoim łóżku trzymał naładowaną broń myśliwską. Gdy usłyszał hałas, zadzwonił do znajomego, a ten wezwał policję.
Kiedy agenci CBA kazali wyjść mężczyźnie z podniesionymi rękami, ten odłożył broń na łóżko i zastosował się do poleceń. Chwilę później funkcjonariusze wrzucili do pomieszczenia granaty hukowe, a mężczyznę porazili paralizatorem.
Następnie jak przekazał w rozmowie z Gazetą Wyborczą, był rażony prądem nawet po zakuciu w kajdanki. To jednak nie wszystko. Funkcjonariusze mieli torturować mężczyznę i grozić śmiercią – Kiedy się ocknąłem, polewali mnie wodą, śpiewając „Deszcze niespokojne”. Potem zawieźli mnie kilkaset kilometrów do Szczecina. W kajdankach i czarnej opasce na oczach jakbym jechał na egzekucję.
W prokuraturze biznesmen poza zarzutami dotyczącymi afery polickiej został oskarżony o napaść i zmuszanie funkcjonariuszy do zaniechania czynności służbowych.
Mężczyzna nie został jednak aresztowany. Co więcej, sąd oddalił zarzuty napaści na funkcjonariuszy, zaznaczając, że nawet nie wycelował w ich kierunku. Po wyjściu na wolność biznesmen zgłosił się do lekarza sądowego, który potwierdził obrażenia ciała oraz urazy jamy brzusznej i krew w moczu.
Prokuratura została zawiadomiona o przekroczeniu uprawnień, przez funkcjonariuszy, jednak sprawa została umorzona, a śledczy przesłuchali tylko jedną osobę z 11 uczestniczących w zatrzymaniu.
Agent CBA, który zeznawał, zaprzeczył wszystkim zarzutom biznesmena, a prokurator Agata Bomze uznała, że to wystarczy, żeby umorzyć sprawę. Nie przesłuchała żadnego innego agenta, czy mężczyzny, do którego zadzwonił biznesmen, nie wzięła także pod uwagę badań przeprowadzonych po zatrzymaniu oraz nie sprawdziła nagrania z paralizatora.
Adwokaci biznesmena domagają się jego śledztwa.