Andrzej Lasota jest przetrzymywany w Meksyku od 2019 roku. Grozi mu 10 lat więzienia
Kapitan Andrzej Lasota od 2019 roku jest uwięziony w meksykańskim areszcie pod zarzutem złamania przepisów antynarkotykowych. Na statku UBC SAVANNAH, który był przez niego dowodzony, policja znalazła prawie ćwierć tony narkotyków.
Pokład został skontrolowany w sierpniu 2019 roku. Służby odnalazły wówczas 224 kilogramów czystej kokainy. Kontrabanda była zagrzebana w przewożonym węglu.
– Kapitan wstrzymał wyładunek, zamknął dokownię i powiadomił władze – powiedział Piotr Rusinek, przedstawiciel zarządcy statku, podczas specjalnej konferencji prasowej.
Pięć dni później aresztowano 22 marynarzy, w tym trzech Polaków: kapitana Andrzeja Lasotę, pierwszego oficera oraz spawacza. Resztę stanowili Filipińczycy.
– Zamknęli nas po pięciu w jednej celi dwa na dwa metry. Spałem na kartonach, za poduszkę miałem buty robocze, przez cztery dni nie jadłem – opisał w rozmowie z Polsat News Robert, jeden z aresztowanych Polaków.
Wszystkich, poza kapitanem, wypuszczono po niemal czterdziestu dniach, lecz natychmiast zatrzymał ich urząd imigracyjny. Marynarzom bowiem skończyły się miesięczne wizy. Po kolejnych dwóch tygodniach w zamknięciu udało im się wrócić do Polski. W areszcie nadal przebywa jednak kapitan Lasota.
Dopiero po 10 miesiącach od momentu zatrzymania, tamtejsza prokuratura wniosła do sądu akt oskarżenia przeciwko Polakowi, w którym żąda wyroku nie krótszego niż 10 lat pozbawienia wolności, kary grzywny i pozbawienia praw obywatelskich na czas odbywania kary.
Śledczy nie zamierzają wyjaśnić, jak narkotyki znalazły się w hałdzie węgla i kto za tym stoi. Według prokuratury za dostarczenie do kraju kokainy odpowiada kapitan.
– To jest rola prokuratury, ale oni postawili na to, że w ogóle zostało to dostarczone na terytorium Meksyku, a nie w jaki sposób znalazło się na statku. Na ostatniej rozprawie prokurator zapewnił nas jednak, że rozpocznie się również śledztwo w Kolumbii (skąd wypłynął statek “Savannah” – przyp. red.), ale podejrzewamy, że oprze się to wyłącznie na wymianie informacji – powiedział Piotr Rusinek w RMF FM.
Andrzej Lasota od lat choruje na serce, lecz obecnie nie otrzymuje niezbędnych leków. Ma też kłopoty z płucami. Ze względu na to, ze doskwiera mu ból w klatce piersiowej trafił do szpitala, gdzie jedynie ustabilizowano mu ciśnienie. Rejs do Meksyku miał być jednym z jego ostatnich przed emeryturą – podała Wirtualna Polska.
Lasota poprosił więc, by “w związku z niemożnością prawidłowego leczenia, podjąć wszelkie możliwe starania i kroki”, by mógł przebywać w polskiej placówce dyplomatycznej w Meksyku. “Jeżeli to możliwe proszę o wystawienie listu żelaznego lub poręczenia w sądzie” – dodał.
Niestety polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych oświadczyło, że główny obrońca kapitana potwierdził “brak możliwości wypuszczenia go za kaucją i wystawienia dla niego listu żelaznego”.
Resort stara się za to o przeniesienie postępowania karnego do Polski. – Podejmujemy wszystkie działania, które mają na celu poszanowanie praw kapitana – zapewniła Ewa Suwara, rzeczniczka MSZ.
Termin rozprawy ws. polskiego kapitana wyznaczono na 27 stycznia. Istnieje jednak pewien problem. Eksperci z dziedziny prawa i transportu morskiego mogą mieć kłopot z dotarciem do Cuidad Victoria ze względu na obecną sytuację związana z koronawirusem. Co ciekawe, o sprawie Lasoty jest głośno nie tylko w naszym kraju. Również inne państwa i organizacje wspierają kapitana i próbują interweniować, jednak meksykański rząd pozostaje na to obojętny.
Źródło: Polsat News, polsatnews.pl, wp.pl, RMF FM